środa

zmieniam miejsce zamieszkania: http://odruskich.blox.pl/html
jednak nie nadaję się do walk o ciebie. zbytnia ignorancja mnie otacza. znów zrezygnuję przed początkiem. tylko, że to co nas dotyczyło było już środkiem.

wtorek

4:34
myślę, jak się nie pogrążać. to, co myślę mnie pogrąża.
5:09
myślę, jak się pogrążyć.
5:11
myślę, jak ciebie pogrążyć, ale nie umiem.
wszystko kręci się wokół jednego. może zacznę cię nazywać pogrążeniem.

poniedziałek

rzuć wszystko dla mnie

dlaczego ta jebana strona do mnie mówi. czegokolwiek tam nie przeczytam, czuję, że ktoś do mnie mówi. wczoraj po nocy z tobą, przeczytałam, żeby się upić i podjąć jakieś złe decyzje. dokładnie tak jak byś żałował. dziś mi dałeś nadzieję, mówiąc, że marzenia lepiej smakują, gdy są wyczekane. ja wcale nie czekam, to wcale nie jest twoja strona, wcale nie myślę o tym, o czym marzę. wcale nie chcę więcej chcieć. utożsamiam się z tym, co mówią inni, co czują. nie mam własnych myśli. pewnie potrzebuję kogoś lepszego od ciebie, kogoś kto na mnie zasługuje, żeby odzyskać siebie z ciebie.
nie umiem dzielić się radością. dzielę się tylko smutkiem. tylko to mam.
podziel się ze mną szczęściem. czy to zmierza w jakimś kierunku, mam wrażenie, że tylko w dół. znalazłam się na poziomie wód głębinowych. a gdy mnie widzisz sprawiam wrażenie dziecka obdarzonego najwyższym poziomem dobrych fluidów. pozory bardzo cię mylą. ja chcę trochę spokoju, ciepła i uśmiechu. niczym się nie wyróżniam, bo wszyscy tego chcą. kiedyś byłam inna i chyba się oszukiwałam, ale jeszcze nie wiem.
może mam schizofrenię i tak naprawdę niczego nie ma, ciebie też nie ma.

złamałeś mi ucho

i zostawiłeś ślady na ciele, upokorzyłeś mnie po raz przedostatni.
jeszcze spróbuję, bo może właśnie stałam się tą kobietą, która nie ma już wstydu. tyle razy już mnie zawstydzałeś, w rozmowie, zachowaniu, w łóżku. czułam twoje podniecenie, a teraz jedyne, czego nie chcę usłyszeć to, to że jestem Ci całkowicie obojętna, ale powiedz tak głośno i dosadnie patrząc mi w oczy. muszę to usłyszeć, żeby wyjść z tych marzeń, które zjadły mój świat.

sobota

jak już powiedziałem nie znam się na niczym a najmniej na ludziach. nie rozumiem ich zachowań, nie rozumiem kropek ani przecinków. nie rozumiem ich logiki lub braku logiki. nie rozumiem, jak można chcieć kogoś nie chcąc go.

z rozważań w wannie:
  • facet jak ma fajna dupę w łóżku i ma na nią ochotę i mógłby ja zdymać
  • a nie robi tego to znaczy ze ma powód
  • tym powodem nie jest posiadanie dziewczyny
  • bo jakby był to by nie miał jej w łóżku JUŻ
  • a skoro ma to odpada ten powód
  • wiara.. daj spokój
  • wiec jest duza szansa ze on rozkminia na poważniej
     

środa

niczego

powracam do niechcenia nikogo.
pewnie chcę wszystkich.
pewnie nie umiem wybrać.
nie ma, z czego wybierać,
nie ma, gdzie szukać.
sama nie wiem, czego szukać.
znajdę. tylko mnie nie roztapiaj.



Problem polega na tym, że będąc samotną, zaczęła patrzeć na nich przychylnie. Zaczęła dostrzegać zalety. Tylko. Właściwie to stawali się z czasem idealni. Jej wymagania dotyczące faceta na jedną noc spadły do poziomu jej materaca. Zero rozmowy, zero romantyzmu, zero rozumu. Trochę jedynie się przejmowała współlokatorami. Rano się budziła z nadzieją, że już go nie będzie, ale zawsze był. Tylko jeden obraz w jej głowie, tego co z nim przeżyła. Pamięta każdy dotyk, słowo i spojrzenie, bicie serca i tę cholerną niepewność, czy następną noc spędzą razem. Pamięta, że się bali, że nie powinni, że czuli się winni, ale potem wszytko przeszło. Już byli tylko oni. Potem krótkie pożegnanie na długo. Teraz budzi się rano z kimś i pamięta tylko tę cholerną niepewność, czy jeszcze się zobaczą.
Problem polega na tym, że może spać z każdym, a w nocy i tak się budzi z tym wiecznym strachem i szuka tylko jego, bo tylko on dawał jej pewność. Nie wie, czego była przy nim pewna. Niczego. Niczego się nie bała.

wtorek

Tak samo spontanicznie się zaczęło, jak się skończyło. Stwierdziła, że ma za dużo własnych problemów, żeby jeszcze tracić czas na branie udziału w cudzych. Pomimo tego, że "była" z nim, jego problemy nie były jej, ona ich nie widziała, nie czuła. To go zawsze rozwścieczało i tworzyło nowe pretensje. Próbował ją prowokować, zmusić do zazdrości. Wymyślał historie, tworzył sytuacje, kreował problemy. Ona się tłumaczyła, zniżała się do poziomu jego gry, czego nigdy nie powinna robić. Zapomniała, że rodzice jej mówili, że jeśli ktoś cie nie akceptuje w całości, nie warto tracić na niego czasu. Ona traciła nerwy, spokój, urodę. Traciła uczucia, chęci, wagę. Czegoś jej zaczęło brakować i zaczęła myśleć. Tego też jej zabraniał, ale na tę jedną część jej życia nie miał wpływu. Zajęło jej to dwa ciężkie, nieprzespane miesiące. Przyjaciółka zadała jej pytanie, które sprowokowało wszystko, bo nie mogła znaleźć odpowiedzi. "Co on wnosi do twojego życia? Jak zmienia twoje spojrzenie na świat?" Nie potrafiła niczego wymyślić. Dlatego stwierdziła, że ma za dużo własnych problemów, żeby jeszcze tracić czas na branie udziału w cudzych.
 jedziemy po krawędzi, a właściwie to już poza nią. całe życie mi się wszystko udawało, takie cholerne szczęście. nadszedł czas powiedzenia mu do widzenia, a może żegnaj i zmierzyć się z rzeczywistością.

poniedziałek

Być może nie nadajemy się na siebie. Może powinnam się zająć opisywaniem tego, co się robi a nie tego, co się czuje. Skoro oboje doszliśmy do wniosku, że na związki się nie nadajemy... teraz jestem tylko w minusie i będę próbować zjeść siebie i oddać się zewnętrzu. Bez uczuć. Już próbowałam i nic z tego nie wyszło tylko problemy. Ciekawe, ile razy jeszcze będę musiała próbować, żeby się przekonać, że to wszystko naprawdę nie ma sensu. Nie chcę wracać do siebie wtedy, na pewno się nie uda, ale będzie łatwiej, gdy znikniesz. Wszystko się zjebało parę lat temu, może później. Tego nie umiałam słuchać. To były najcięższe słowa, jakich musiałam słuchać, słuchać, słuchać... To powinien być klucz do związku słuchać i rozumieć. Banał niby, ale...
Zastanawiam się tylko czyja to była wina. Moja, gdy cię nie zatrzymałam? Twoja, gdy stałeś się nie do zniesienia? A może na odwrót. Ja zawsze i tak będę miała pretensje do nas, bo to nie miało sensu.
Myślę, że wciąż na nic nie umiem się zdecydować. Motyw ten mnie męczy już.
przeczytałam dziś za dużo mądrych słów, napełniłam sobie głowę sentencjami i nie wiem, co myśleć o życiu.
w takim razie bądź na tyle mądry, żeby pozwolić odejść, bo podobno jeśli kochasz naprawdę to dasz jej wolność, aby była szczęśliwa. nie wiem. pewnie nie kochałam tak mocno, bo nie dałam się zwariować. nie dać się zwariować? tak się mówi. ja jak zwykle pozostałam racjonalnie zimna. a seks można mieć z każdym.

dziwię się tylko, że ona tak długo pozostawała ślepa na to co robił. na to jak wygląda ten związek. dziwię się, że jej mocny charakter zatracił swoją literkę c. dziwię się, że pozwoliła sobie się poświęcać, tłumaczyć siebie, oddawać duszę i ciało. dziwię się, że wierzyła i że zmieniła poglądy. że chciała go uszczęśliwić. dziwię się, że nie wiedziała, że jeśli on miał ze sobą problemy to "i can't help you if you won't help yourself". to dlatego chciała a on nie rozumiał. a no. nie rozumiał, bo sam sobie nie umiał pomóc. może potrzebował tej pomocy od niej. może.... ale to już nikogo nie obchodzi.
podobno wykorzystujemy tylko niewielki procent możliwości naszego mózgu... ja dziś wykorzystałam wszystko.
t/jak to jest, że ludzie zawsze sprawdzają granice ich i innych
wytrzymałości
dostępności
tolerancji
uprzejmości
bliskości
dotykalności
samotności
a czasem zaufania

niedziela

to jest pomieszanie zmysłów: mówisz wyraźnie, ale nikt Cię nie rozumie. nikt dlatego, że jedyna osoba, która powinna była zrozumieć nie chce, nie umie i nie musi. ja też nie muszę i uważam, że mam charakter mocno chroniący mnie przed głupotą. dobrze, że jednak mnie wychowali na rozpieszczoną egoistkę przynajmniej mechanizm samoobrony mnie nie zawodzi. zawsze się włącza. czasem trochę za późno, czasem za wcześnie, ale działa. swoją drogą ciekawe, że posiadam tę zdolność. swoją drogą każdy powinien go mieć. albo nikt.

zastanawia mnie, że czując to wszystko, co mam w głowie, umiem pięknie się kryć i zasłaniać twarz przed każdym, kto mógłby to wykorzystać.


jedyne, co wiem teraz na pewno, to że muszę się sama na własnej skórze i korze przekonać, że miałam rację lub nie. sprawa staje się trudniejsza, gdy w grę wchodzą uczucia i brak obiektywizmu, ale ja nie jestem już subiektywna. wygrałam obiektywizm jakiś czas temu obserwując ludzi.

słyszałam obietnicę przyszłości, teraz nie rozumiem fenomenu przeciwieństw: kochasz albo nienawidzisz. a nie, nie tak miałam napisać, powinno być, że teraz rozumiem. ale to jest przykład, jak mi życie miesza w głowie. też chcę aby nie było to wszystko takie bliskie ale stało się. i nie chcę stawiać już przecinków ani kropek ani wielokropków wszytko powinno być tak powiedziane żeby nic więcej już nie było potrzebne kropka
-coś ci się stało?
-a nie, tylko zakochałem się w przyjaciółce.

jakoś tak bez wyczucia, nie?

czwartek

czytasz to coś o miłości i aż ci się nie chce.
żyć samemu, liczyć na siebie, nie chcieć widzieć ludzi.
podobno tak się nie da i nie jest najlepiej, tak mi powiedziałaś.
mnie to nie obchodzi i właśnie tego chcę, bo nie mam.
zawsze mi brakuje tego, czego nie mam.
chcę być sama i skakać stąd tam.
a gdzie ty się znajdujesz?
pewnie tam, dlatego tu
nie ma już nikogo
by pokochać
tak mocno
mnie
jak
ty

niedziela

i jakoś się nie umiem na siebie zdecydować

sobota

(nie)wiarygodnie (nie) można się (nie) czepiać, gdy ktoś (nie) postępuje tak jak ty

wiadomo, że nie zrozumiesz tego, co tu robię
nie zrozumiesz życia, ludzi, zachodu słońca i zgubionego czasu
nie pojmuję, jak mogę to znosić tyle czasu
a w Turcji mówią, że nie można żyć tylko seksem i imprezami.


nie oddasz tego czasu nikomu i nikt nie będzie wiedział, jak się tu żyje
widzisz ludzi odjeżdżających i tych, którzy zostają
planujesz z minuty na minutę i nie dbasz o siebie
chcesz czerpać ze wszystkiego, co ciepłe i małe
 



szumu fal i siedzenia na kamieniach z człowiekiem, którego wcześniej nie znałeś, a stał się jednym z najbliższych, potem wracasz do domu oczywiście nowego, którego za jakiś czas już nie nazwiesz domem, tylko ludzi w nim rozrzuconymi po świecie. nie będziesz wiedział, że to przeżyłeś i tylko obudzisz się w zimnym kraju z niesmakiem po najlepszym śnie.


i śmiejesz się z tych samych rzeczy, i wydajesz dziwne dźwięki, i bijesz się w przedpokoju, i masz coś zawsze z tyłu głowy, bo masz inne życie, które będziesz musiał mimo wszystko kontynuować. dopadnie cię depresja i nie będziesz umiał znaleźć niczego podobnego, zmienisz się nie do poznania, ani nie do łodzi. zostanie ci już na zawsze ten okropny ekran komputera w oczekiwaniu na obecność tego, co przeżyłeś i za wszelką cenę będziesz dbał o swoją obecność w tym domu na świecie, który będzie już najbliższym. a ci, których zostawiłeś na tak długo nie będą cię rozumieli i nigdy nie przestaną się dziwić. a ty też będziesz się dziwił tą wyrazistą namiętnością zostawioną w domu, który przestanie istnieć, ale będzie trwać.


Potem będziesz wyjeżdżać i spotykać się w różnych miejscach z domem, a twoje życie codzienne tego i tak nie zrozumie, więc nie będziesz nawet mu niczego tłumaczył. Będziesz sobie tylko pozwalać na krótką namiętność, w krótkim czasie, w dalekiej odległości.
Are they real?
być może to, co mi naniesie ślina na język naniesie nazwać powinnam brakiem filtra w mózgu, bo zanim się zastanowię, to powiem. chyba dobrze, że nie robię zanim się zastanowię. a najwięcej to się zastanawiam i koło zamyka się.

zastanawiając się, więc poszła do niego i chciała się przytulić. taka mała dziewczynka, bo mimo tego, że jest od niego większa, to właśnie przy nim czuje się bezpieczna. pragnie go i nie umie się powstrzymać. przy tym nic ich nie czeka w życiu. jest tak daleko.

oh sorry it was just an instinct.

poniedziałek

i co zrobimy, gdy nas nie będzie?

czwartek

dlaczego nie mogę być stale?
ależ mogę.
stale nie wiem, czego chcę!

środa

mimo wszystko pozostanę naiwna przy tobie i wcale nie musisz się na to zgadzać
przepełniająca mnie złość nie pozwala mi na pokazywanie niczego
taka dziwna moja właściwość

"hej mała, jeśli on nie widzi, że walczysz, to nie jest tego wart"
acha to już wiem jak działa otwarcie się na człowieka, im więcej mu pokażesz, tym bardziej on to wykorzysta przeciwko tobie.
a miałam nadzieję, że będę mogła pozostać naiwna przy tobie

czwartek

Powinnaś się ześrednić, uśrednić i zrobić się przeciętna. Przeciętna na każdym poziomie: umysłowym, uczuciowym i finansowym. Powinnaś przestać jechać po bandzie, gdy pojawia się cień okazji. Wypośrodkuj uczucia i reakcje. Przestań dramatyzować i plask! w twarz.
to to i to wszystko powinno się nazywać: gdy na żołądku mam niepokój

"if we kiss the last hour will you stay?"

Znów stajesz się marzeniem w moim komputerze
zrozpaczonym dziecięcym wspomnieniem z upalnego lata na wsi
tworzeniem historii w przyszłości
szeleszczącym opakowaniem na wietrznej i porannej ulicy
głosem, który przeszkadza w sąsiednim pokoju
niedokończoną książką, którą chcę przeczytać, ale zapomniałam, jaki nosi tytuł
niepokojem w łóżku nad ranem
słońcem w cieniu
odległą myślą, która jest tak bliska.

środa

"you keep it"

Otworzyłam się na ciebie.
Leżę w łóżku i dziwię się co tu tak zimno.
Przecież otworzyłam okno.

"shivering in bed"

Miałam coś mądrego do powiedzenia. W nocy. Zawsze wtedy układają mi się piękne linie myśli: jasne, a jednocześnie zaskakujące. Pod zamkniętymi powiekami świat jawi mi się. Jest zrozumiały i przemyślany. Twoje czyny są racjonalne. Kiedy się denerwuję, kłótnia kończy się zgodą. Widzę jasno, czego chcę, czego chcesz. Mam swoje zdanie, jestem elokwentna. Pod zamkniętymi powiekami. Odpowiadam na każde swoje pytanie, twoje też. Umiem ładnie porównywać życie. Zasypiam.
O piątej budzę się i otwieram oczy. To mnie przeraża, boję się każdego cienia. Pająk czyha i pragnie pozbawić mnie pulsu. Płaczę, ukrywam się pod kołdrą, piszę do ciebie z nadzieją, że też nie śpisz i mnie uratujesz. Nic z tego, żadnej pomocy. „The spiderman is having me for dinner tonight”.
Rano leżę w tym samym łóżku, lecz nie został w nim ani idealizm, ani strach. Teraz czuję tylko samotność.

wtorek

niby mam swoje zdanie, a przy tobie wolę go nie mieć.
niby umiem sobie zorganizować czas, nie uzależniać się, a wolę go spędzać z tobą. to też jakaś forma organizacji czasu.
niby nie powinnam ci mówić wielu uczuć, a nie mogę się powstrzymać.
zastanówmy się, gdzie/kiedy/jak zniknie granica mojego państwa?

piątek

zdecydowanie


Zdecydowany natłok myśli w papce: słuchaj i staraj się zrozumieć.


Coraz częściej widzę cię na ulicy, chcę cię widzieć w każdym przechodniu, jego uśmiechu i wesołych oczach. Pamiętam, że gdy nie byliśmy razem, chodziłam na zakupy obok Twojej pracy, szukałam Cię wzrokiem z nadzieją, że może wyskoczyłeś na obiad i cię zobaczę. Wydawało mi się, że stoisz obok drzwi, schodów, przy kasie płacąc za nową koszulę. Rozglądałam się jak szalona. Byłeś wszędzie – w mojej głowie. Właśnie przypomniałam sobie, gdy zobaczyłam cię w tym młodym ojcu, prowadził syna za rękę w pełnym słońcu. Wiedziałam, że ty też będziesz tak wyglądał: świeżo, czule, swojsko, marzycielsko, kochając syna i żonę. Wtedy myśli popłynęły bez kontroli i widziałam siebie czekającą na was po drugiej stronie parku. Spotkaliśmy się uśmiechami i poszliśmy dalej razem trzymając skarb za ręce. A nigdy nie tego nie chciałam. Powiedzmy, że czekałam na ciebie, bo wtedy łatwiej mi zrozumieć zmianę moich „przekonań”. Tego chcę. Jak to jest zmienić dla kogoś przekonania? Pięknie.
Najgorsze jest to, że słabość mi nie pomaga. Nie pomaga pogoda, spacer, wyrzuty sumienia. Jak narkoman i alkoholik nie umiem sobie ze sobą poradzić, nie uznaję ograniczeń. Życie jest złe i krótkie ogólnie mówiąc, więc korzystam z niego i nie żałuję. Może powinnam zacząć żałować? Wtedy częściej zastanawiałabym się przed zrobieniem czegoś, przed upiciem się, spaleniem, zatraceniem rozumu i niemożnością mówienia. Jak siebie wytłumaczyć? Nie ma wytłumaczenia, nie można wymyślić nic racjonalnego. Znów problem z postrzeganiem rzeczywistości. Naucz się, kurwa, zadawać te pytania, które są dla nich ważne! Naucz się pamiętać i słuchać, zamiast wymagać zrozumienia. Jeśli wszyscy to potrafią to ty też dasz radę i się nauczysz pytać. Co robią twoi rodzice, jak mają na imię, ile lat mają, ile dzieci, gdzie pracują, ile zarabiają, jak się kochają, kiedy, czy jest im dobrze...? Znów nie o to chodziło.
Zacznijmy od początku. Jak minął ci, kochanie, dzień w pracy, jaka jest pogoda, duże korki w centrum? Jadłeś obiad? Trochę lepiej. Kluczem do sukcesu będzie obserwacja ludzi, zachowań społecznych, które wpisują się w konwencję. Jeśli założymy, że wszystko co dla mnie nie ma sensu dla nich ma, będzie łatwiej czynić notatki. Potem zamkniemy się ze sobą na jeden dzień w betonie, nauczymy się wszystkiego na pamięć i następnego dnia postaramy się zdać egzamin z zachowań codziennych.
przewrotnie i zalotnie mój umysł namawia mnie do skończenia ze sobą
to co? dziś odkrywam nowe przestrzenie mojego pustego mózgu.
dochodzę do wniosku, że składa się z czystej, niczym nieskażonej papki. owa papka zawiera niezliczone pomysły i brak trzeźwej oceny sytuacji. w zakątkach ma trochę głupoty i jeszcze mniej rozumu. papka ma się dobrze, niczym się nie przejmuje i nie wybiega w przyszłość. to kto do cholery się martwi?!
nie odezwałaś się więcej po tym, jak się odezwałaś
też ma sens
dobrze mieć świadomość spierdolenia czegoś, a może wszystkiego

środa

i wreszcie zapytał, co się czai za mną, co to za strach i smutek. przecież nie wszystko da się wyjaśnić, nie wszystko można i nie wszystko się chce. kiedy ona nie chce musi, kiedy on chce nie musi. tu gdzieś powinny być przecinki, ale nie chce mi się i nie muszę, bo mam w sobie trochę faceta. może to tylko jego geny jeszcze ze mnie nie wypłynęły.
zapowiada się nierówna droga, bo przecież jest piaszczysta i już nic na to nie poradzę. zdecydowałam, a muszę być stanowcza nawet jeśli nie chcę.
najgorsze też jest zawsze.
pojawiło się po podjęciu decyzji.
widzę wyraźnie przez otwarte okno. to zamknięte jest pełne zacieków, a ciekawi mnie bardziej.
kolejny problem: nie wiem, czego chcę. otacza mnie dym i słucham brzydkiej muzyki.

wtorek

z każdym widzę inną drogę prowadzącą do przyszłości. czasem wśród drzew, niekiedy przecinającą pole, innym razem pustynię. moja przyszłość to asfalt... raz, z nim zauważyłam piaszczystą, prowadzącą przez soczyście zielony las do słonecznej polany.

środa

odnoszę wrażenie, że najczęściej mówię "nie wiem"
chciałabym tym razem wiedzieć na pewno, czego mi potrzeba i czy to czego mi potrzeba ma być właśnie takie, jakie jest
chciałabym móc odróżnić zachciankę od potrzeby
chcę tego, co nie wychodzi z mojej głowy, nawet gdy nie mam absolutnie ochoty o tym myśleć
chciałam zawsze czegoś niemożliwego
dzisiaj chcę wreszcie zasnąć spokojnie, bez bólu, bez pustki i bez siebie
być pochłonięta przez to, czego chcę i wreszcie przestać istnieć

takie to pozbawione życia wszystko

niedziela

czasem wiem

poniedziałek


Znasz ten niewygodny moment w marzeniach, kiedy nie możesz zmienić obrazu w głowie? Na przykład nie umiesz odwrócić kolejności wydarzeń, zmienić tła lub wyrazu twarzy. Niby marzenie i tylko w twojej głowie, a nie masz na nie wpływu. Żyję tylko w twojej głowie, nie możesz mnie zmienić.
Jestem oderwana od rzeczywistości i taka niewygodna. Długo zajęło ci przyzwyczajenie się do mojego dyskomfortu i wbrew ludzkiej naturze nie umiesz się od niego odzwyczaić.

Formułuję co dziesiątą myśl, zadaję co piąte pytanie, zauważam co trzecią rzecz, myślę co drugą milisekundę, czuję bezustannie. Może to mnie usprawiedliwi?

czwartek

i jakoś powoli odkrywam karty, dla każdego mam inną i w innym czasie, ale na koniec i tak wszyscy poznają jedną wersję
najpierw nie mogłam uwierzyć, że studiuję
potem, że pracuję
następnie, że wyjeżdżam
a na koniec, że tęsknię

to, co mogę najmocniej poczuć jest nietykalne

wtorek

zaczyna się lekka paranoja
kiedyś była wena i mnóstwo myśli na metr. teraz jest wszystko takie jednokolorowe, a przecież wolę kwiaty. dlatego kupuję wszystko w ten wzór i w ten zapach. no i brak przemyśleń, brak emocji. pewnie zbiera we mnie lawa, zaleje świat i nie zostanie ni liść, ale to nie moje słowa.

tylko tania akcja promocyjna, bo produkt nawet się łatwo nie pali
kosz ze śmieciami pełny i łatwopalny, ale jego akurat nie podpalam...

poniedziałek

uderzyłam głową w ścianę i na czole został mi ślad serca
nie od dziś wiadomo, że kobietom wolno więcej
martwić
bać
czuć
płakać
pytać
czuć?
sprzątać?

piątek

jak ją poznasz to się zakochasz
tak jak większość
już przestałem się po prostu przejmować
niczym, nikim
czasem tylko korzystam z podczerwieni, żeby zobaczyć jej myśli. najczęściej mi je ktoś tłumaczył, ale teraz nawet nie zadaję pytań. trochę zrezygnowałem, trochę się przyzwyczaiłem, że nie zrozumiem jej. nie zmienię, to też wiem. chyba muszę się odkleić od jej chorych opinii na mój temat. tych opinii, które tak często mnie ranią, a tak naprawdę wcale tego nie robią. zastanawiam się jakby wyglądało moje myślenie bez tego zawsze obecnego odoru jej skóry. czy nie uważałbym, że przesadza? pewnie, gdyby zapytała mnie o moją sytuację, a ja nie czułbym tego zapachu, powiedziałbym, że trzeba to skończyć, że nie można pozwalać sobie na takie traktowanie. a ja? ja wybrałem najłatwiejszą drogę: ignorancji. i pewnie będzie myślała, że to ją ignoruję, ale ja tylko ignoruję jej zachowanie. czasem.

środa


Nie zadaję normalnych pytań.
Co tu robisz?
Na jak długo przyjechałeś?
Gdzie mieszkasz i z kim?
Gdzie pracujesz?
Który to miesiąc?
Chłopiec czy dziewczynka?
Co robi Twój mąż?
Co studiujesz?
Jaką ocenę dostałaś?
Ile kosztowała ta sukienka?
Ile masz sypialni?
Co robią Twoi rodzice?
Kiedy przyjeżdża Twoja dziewczyna? Na jak długo?

O czym rozmawiam z ludźmi?
" Ich romans i dwa małżeństwa były jak trąba powietrzna, która zmiotła ich poprzednie związki, a gdy opadł kurz, szybko się okazało, jak trudno na zgliszczach wybudować coś sensownego, zwłaszcza gdy w grę wchodzą dwie tak silne osobowości. Łącząca ich namiętność była równie głęboka jak rozpaczliwa i destrukcyjna. Przytulali się i adorowali, by za chwilę wyzywać się i nienawidzić. A wszystko to pod ostrzałem paparazzich, którzy wisieli na latarniach, dzwonili do ich domu przebrani za hydraulików i księży. Jeśli pili, to na umór, jeśli się bili, to tak, że Elizabeth przez wiele tygodni ukrywała twarz pod ciemnymi okularami. 'Może kochaliśmy się zbyt mocno?' - powie potem, gdy ich drugie małżeństwo zakończy się w 1976 roku rozwodem."



źródło: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,7651911,Elizabeth_Taylor_cwierka.html

niedziela


A wy jesteście tacy, kurwa, ucieszeni na tych zdjęciach. Nienawidzę ich. Nienawidzę każdego rysunku jej uśmiechu, każdego tonu jej śmiechu, nitki jej włosów, przestrzeni, którą zajmuje wokół ciebie. Jest fałszywa, niemiła, patrzy tylko na siebie, a może też na ciebie... jest samolubna i skąpa, nie wie, że nigdy jej nie polubię, nie wie, że jej nie lubię, nie chcę. Nikt nie wie, tylko ja już wiem, że będę się męczyła i udawała, że jest dobrze, że mi nie przeszkadza, że lubię się z nią spotykać, że nie jestem zazdrosna. Nie jestem zazdrosna o jej telefony, słowa, czas, który mi kradnie. Będę musiała tylko bardzo uważać, żebyś niczego nie zauważył, żeby nie było ani jednego grymasu, żeby nikt się nie dowiedział, że muszę ją mieć blisko. Jest głównym wrogiem. Jest marnotrawna i uważacie ją za piękną. Jest prosta i wygłasza proste opinie, tonem znawcy. Nie znoszę oczywistości. A ona będzie oczywiście.

czwartek

tobie, w ciebie
zrób tak, żeby uwierzyć

poniedziałek

pierdoli psychologiczne farmazony, a ją to wkurwia

sobota

jeden z cudownych dni
i prawie ziścił się plan
ale to tylko się śni
to nie zdarza się nam


nie chcę tej prawdy

czwartek

Widzisz Mała, wcale nie uważam, żeby ten twój przyjaciel przeciwnej płci był najlepszym człowiekiem na ziemi, na pewno nie dla ciebie. Nie lubię go za parę cech, które mi szczególnie nie pasują u ludzi. Bo widzisz Mała, ja zrobię dla ciebie wszystko i ci o tym nie powiem.

środa

zaczęłam płakać przez Ciebie teraz płaczę za Tobą

musli z bananem, jabłkiem, pomarańczą i żurawiną
smakuje inaczej niż to na zdjęciu w telefonie. ach... bo nie ma kto zrobić zdjęcia.

piątek

najpierw 2153 km od tego czegoś zostawionego
następnie należy pisać
i nie zastanawiać się "z twojego myślenia przecież nie wychodzi nic dobrego"
ale to są tylko marzenia

bo taka kobieta pozostawiona sobie, nie zna niczego innego poza czekaniem. nauczyła się tego całkiem niedawno. po tylu latach wszystkiego teraz ma nic, ale tylko fizycznie, duchowo, czy jakoś tam, ma wszystko.
czyli znów kończy się rozpieszczona bajka lub rozpieszczoną bajką.
przecież musi kiedyś dostać za swoje. za swoje złe. i znów zaczyna myśleć, czy aby teraz to nie nadejdzie. i znów słyszy, że z jej myślenia nie wynika nic dobrego. dlatego powoli uczy się tylko uśmiechać ze szczęścia. tak, to się mimo wszystko nazywa szczęście. i będzie trwało, bo to coś zostawionego też tak myśli, a bez tego nie umie już żyć.
a przecież nie to miała na myśli mówiąc, że zaczepka jest gorsza od wiadomości. nie to myślała pijąc pierwsze wino pod oknem. nie to myślała budząc się rano z uśmiechem. nie myślała, gdy się kłóciła i w końcu się samo pomyślało. nie wiedziała, jakie czeka ją (nie)bezpieczeństwo. nikt jej nie powiedział, że myśli, które sami pomyślimy, mogą ulec zmianie, a te które wkradną się, mimo naszej woli, pozostaną niewzruszone na zawsze.
teraz siedzi te 2153 km dalej i czeka. z uśmiechem i dziwnym uczuciem przebiegającym od czasu do czasu całe ciało przez lędźwie do głowy i wypełniającym szczęściem i łzami.

wtorek

koszmar w każdym zakamarku i cieniu
w głowie w pokoju 
strach
po niedokończonej rozmowie

środa

nie-życie

poniedziałek


Może to dobry moment na pisanie. Pomiędzy zniknięciem, a pojawieniem się. Już czekam na nowe życie, a tak tęsknię za starym. Tęsknię za czymś, czego nie umiem nawet określić. Pewnie tego nie ma, ale gdy sobie to wyobrażam jest lepiej i prawie tak, jak by było. Prawie jest obok mnie i prawie czuję jego zapach. Gdy się tu pojawi, już nie będzie tak łatwo: już nie będę umiała sobie wyobrażać, że jest skoro był, a go nie ma i nie będzie. Może niech nie pojawia się wcale?

piątek

"It's all good news now
 Because we left the taps"


rozpaczliwie czerpane ciepło z innego ciała
nie wie jak to nazwać
cisza mówiła wszystko

środa

- zmieniłam nogi z głową w łóżku i teraz wydaje mi się, że tu nigdy nie spaliśmy. łatwiej. 
- spaliśmy z każdej strony mojego łóżka. wcale nie łatwiej. 
"Panie! Panie! Ja tu nic nie widzę, toż to głupie to babsko jest. Nic nie robić, tylko brać dupę w troki i sperdalać!"

I właśnie tak powinieneś był zrobić parę tygodni temu.
I nie będzie smętnie, ani czule.

wtorek

nie zmyłam makijażu na noc - mam depresję
kropka
ach! zapomniałam Ci powtórzyć, że chciałabym spędzić z Tobą pół życia.

poniedziałek

parę sentencji na dziś: nieważne, z czym Ci się kojarzę, ważne, że się nie mogę uczyć przez Ciebie. przeżywasz to jak nastolatka, więc brak Ci doświadczenia. chcesz pogadać, polepsza Ci się, gdy odłożysz słuchawkę, będzie jeszcze gorzej. gówniane te sentencje na dziś. może taki to dzień.
znikam(y)

środa

chcę, żeby mnie ktoś przytulił albo opierdolił. chcę reakcji emocjonalnych.
już widzę, jaki dramat będzie za tydzień, naprawdę nie wyobrażam sobie siebie bez tego czegoś
w ten oto, kurwa, sposób dowiedziałam się, że już nie mam o czym myśleć, że nie mam się z czego cieszyć. dowiedziałam się, że mój czas się skończył w piątkową noc. teraz, kurwa, chociaż wiem, że nie mam na co czekać i z czego się cieszyć. teraz, kurwa, wiem, że już tego nie będzie nigdy więcej, że już straciłam wszystko, o czym myślałam: "pragnę".

wtorek

dobrze, że zadzwoniła, bo było mi już zimno
mam dosyć wiadomości, informujących głosów, narzucania mi reklam, obrazów i świateł, haseł drukowanymi literami, ulotek, torebek, świstków, biletów, napisów, ekranów, głośników, kamer, uśmiechów bielszymi zębami, kasłania, śmieci, smrodu, tramwajów i zbliżającej się nieobecności

poniedziałek

siedząc i rozmyślając nad ciszą, nie wiem, jak do niej doszło
trochę boję się jej wybuchu, a trochę boję się ciszy, bo już przyzwyczaiłem się do hałasu
ej mała nie smęć!
nawet nie jestem ciekawy, czy lubi chodzić na spacery, czy lubi słuchać szumu wiatru i spadających liści...

chcę tylko nauczyć się każdego zapachu jej ciała








 a ona zadzwoniła, żeby porozmawiać

niedziela

tak tu we mnie spokojnie i nic się nie dzieje. to prawie błogi stan, ciekawe czy oznacza rezygnację i bezczynność czy delikatne ukojenie, już nawet nie mam ochoty zastanawiać się nad znakami przestankowymi
nie ma dla mnie znaczenia czy idę, czy stoję, czy mnie nie ma, nie ma znaczenia dokąd gnają słowa, czy może płyną lub czy ich nie ma
to jednak dalekie od ukojenia

ona mi powiedziała, że ukojenie nie nadejdzie, ona mi powiedziała, że mnie pragnie, że chce ze mną żyć, że chciałaby móc mnie kochać i spędzić ze mną jeszcze mnóstwo czasu, że chce chodzić brzegiem rzeki i spoglądać ze mną na przestrzeń nad polami, powiedziała, że chciałaby umieć być ze mną, lecz nie ten czas
nie ten czas, po raz kolejny: nie ten czas

mój czas dla niej już minął

od k.
kiedyś jej wspomnienie będzie ukojeniem?

sobota

"I dream a nation of you (whoa! whoa!) A new utopia for you to live in"

i widzisz, jak te przygotowania wyglądają. przygotowuję się do życia z tobą bez ciebie. może tylko kolejność tego wszystkiego miała być inna. 


a między tobą a mną jest tylko koniec.
nie wierzę w ciebie, bo nie chcę się pogrążać
nie ma już żadnego zejścia
nawet te schody kończą się ścianą
dużo większą niż ja, nie umiem jej całej obejrzeć
czuję, że ogarnia mnie klaustrofobia
czuję, że tak wygląda dekadentyzm
czuję o wiele więcej niż w całym poprzednim życiu
każde nasze spotkanie jest skrajne i skrajnie wyczerpujące
wysysasz ze mnie energię, a ja regeneruję się bardzo długo
zastanawiam się, czy po ostatnim spotkaniu jeszcze będę w stanie się naładować
może będę musiała cały czas chodzić z kablem i podłączać się do sieci na każdym rogu w tym nowym kraju, w którym nikt na mnie nie czeka, a to wciąż będzie łódź
może nie będzie już dla mnie powrotu do życia, bo za każdym razem słyszę od ciebie stygmaty
wszystko, co mówisz rani
pytałeś, czy mam czasem ochotę zrobić sobie fizyczną krzywdę
mam ogromną, dzięki tobie każde nasze spotkanie zamienia się w moją autodestrukcję
krew cieknie mi po szyi i plecach, czuję każdą kroplę wypływającą z dziur w moim ciele
czasem, gdy widzimy się dłużej, dziury przechodzą na wylot i czuję przeciąg
to może dlatego się przeziębiłam?

whoa! whoa!
jeszcze kilka dni i znikniesz z mojego słownika

piątek

zbyt emocjonalnie tu, trzeba się najebać
kiedy cię zobaczę powiem: "cześć", czy "your's or my place?"

środa

Szczególnie lubię zatapiać się w wannie.
popsuły się myśli na lepsze

poniedziałek

w sumie to nie chciałam go ubrudzić tym tuszem. wcale nie chciałam, żeby mnie widział w takim stanie. stało się. trudno. teraz wiemy więcej, niż byśmy chcieli wiedzieć. właściwie nie wiem, czego chcę. chciałabym to wiedzieć, a wydaje mi się, że nie chcę widzieć go ostatni raz.

sobota


Rozchwianie emocjonalne charakteryzuje częsta zmiana nastrojów. Znam dwa znamienne przykłady: ciebie i mnie. Ja jestem rozchwiana tuż po rozstaniu z Tobą. Nie wiem wtedy, w co włożyć oczy, na czym zawiesić ręce. Ty jesteś rozchwiany przy mnie. Wkurwienie, smutek, radość oto jakie wywołuję w tobie emocje.
Napięcie jest niewyobrażalne, już nie umiemy z siebie korzystać. Marnujesz czas, którego pozostawiam ci tak mało.

piątek

Jestem szczęśliwa, że przepełnia mnie ten smutek.

wtorek

I Feel Better


Bardzo lubię jasne sytuacje. Tu nic nie jest jasne. Wkurwienie sięgnie zenitu za tydzień. Jeszcze przez chwilę poprzytulamy się, szepniesz mi na ucho parę kłamstw i się rozstaniemy. Dlatego, że ja umiem doskonale kłamać i Ty też. Dlatego za parę miesięcy przytulę się i powiem: "nic nie było". Dlatego już się nigdy do Ciebie nie przytulę. Przecież to powinno być takie jasne.
Sen, sen... Chcę się nie budzić. Tylko we śnie jestem bezpieczny. Prawda, że jestem?

niedziela

"Obudź się i z nami chodź, skończyła się już noc."



W takim razie, muszę zacząć pisać. Znów. Czuję jakbym nie miał nic do powiedzenia, a chcę nie przestawać mówić. Głównie o sobie i o niej. Chciałbym jej to wszystko powiedzieć. Spędziłem z nią jeden dzień, i każdego dnia nie wierzę, że to ona leżała obok. Każdego dnia, zastanawiam się, czy ona istnieje. Powiedziała mi, że jej nie ma, że gdy wyjadę, ona zniknie, a mnie się będzie wydawało, że miałem niepowtarzalny sen. Już nie wrócimy do siebie nigdy, tylko nocami będę wierzył, że istniała, a ranki zasnują jej obraz chmurami. Odczuwam strach, szczególnie przy niej, gdy ją przytulam i całuję, gdy uprawiam z nią seks. Strach, który pozwala mi zrozumieć, że ona ma rację, że ona nie istnieje. Wymyśliłem ją, śnię o niej cały czas i już się nie budzę. Zostaje mi tylko ciemność i ten strach z piosenki, który się chowa za moją głową. Wszystko się zlewa i czekam na jej oczy. Nie powiem jej niczego, bo niczego nie jestem pewien, a najmniej siebie. Boję się też że to mnie nie ma i żyję tylko w jej głowie, kiedy o mnie zapomni przestanę być.