środa
wtorek
poniedziałek
rzuć wszystko dla mnie
podziel się ze mną szczęściem. czy to zmierza w jakimś kierunku, mam wrażenie, że tylko w dół. znalazłam się na poziomie wód głębinowych. a gdy mnie widzisz sprawiam wrażenie dziecka obdarzonego najwyższym poziomem dobrych fluidów. pozory bardzo cię mylą. ja chcę trochę spokoju, ciepła i uśmiechu. niczym się nie wyróżniam, bo wszyscy tego chcą. kiedyś byłam inna i chyba się oszukiwałam, ale jeszcze nie wiem.
może mam schizofrenię i tak naprawdę niczego nie ma, ciebie też nie ma.
złamałeś mi ucho
jeszcze spróbuję, bo może właśnie stałam się tą kobietą, która nie ma już wstydu. tyle razy już mnie zawstydzałeś, w rozmowie, zachowaniu, w łóżku. czułam twoje podniecenie, a teraz jedyne, czego nie chcę usłyszeć to, to że jestem Ci całkowicie obojętna, ale powiedz tak głośno i dosadnie patrząc mi w oczy. muszę to usłyszeć, żeby wyjść z tych marzeń, które zjadły mój świat.
sobota
z rozważań w wannie:
- facet jak ma fajna dupę w łóżku i ma na nią ochotę i mógłby ja zdymać
- a nie robi tego to znaczy ze ma powód
- tym powodem nie jest posiadanie dziewczyny
- bo jakby był to by nie miał jej w łóżku JUŻ
- a skoro ma to odpada ten powód
- wiara.. daj spokój
- wiec jest duza szansa ze on rozkminia na poważniej
środa
niczego
pewnie chcę wszystkich.
pewnie nie umiem wybrać.
nie ma, z czego wybierać,
nie ma, gdzie szukać.
sama nie wiem, czego szukać.
znajdę. tylko mnie nie roztapiaj.
Problem polega na tym, że może spać z każdym, a w nocy i tak się budzi z tym wiecznym strachem i szuka tylko jego, bo tylko on dawał jej pewność. Nie wie, czego była przy nim pewna. Niczego. Niczego się nie bała.
wtorek
poniedziałek
w takim razie bądź na tyle mądry, żeby pozwolić odejść, bo podobno jeśli kochasz naprawdę to dasz jej wolność, aby była szczęśliwa. nie wiem. pewnie nie kochałam tak mocno, bo nie dałam się zwariować. nie dać się zwariować? tak się mówi. ja jak zwykle pozostałam racjonalnie zimna. a seks można mieć z każdym.
dziwię się tylko, że ona tak długo pozostawała ślepa na to co robił. na to jak wygląda ten związek. dziwię się, że jej mocny charakter zatracił swoją literkę c. dziwię się, że pozwoliła sobie się poświęcać, tłumaczyć siebie, oddawać duszę i ciało. dziwię się, że wierzyła i że zmieniła poglądy. że chciała go uszczęśliwić. dziwię się, że nie wiedziała, że jeśli on miał ze sobą problemy to "i can't help you if you won't help yourself". to dlatego chciała a on nie rozumiał. a no. nie rozumiał, bo sam sobie nie umiał pomóc. może potrzebował tej pomocy od niej. może.... ale to już nikogo nie obchodzi.
niedziela
zastanawia mnie, że czując to wszystko, co mam w głowie, umiem pięknie się kryć i zasłaniać twarz przed każdym, kto mógłby to wykorzystać.
jedyne, co wiem teraz na pewno, to że muszę się sama na własnej skórze i korze przekonać, że miałam rację lub nie. sprawa staje się trudniejsza, gdy w grę wchodzą uczucia i brak obiektywizmu, ale ja nie jestem już subiektywna. wygrałam obiektywizm jakiś czas temu obserwując ludzi.
słyszałam obietnicę przyszłości, teraz nie rozumiem fenomenu przeciwieństw: kochasz albo nienawidzisz. a nie, nie tak miałam napisać, powinno być, że teraz rozumiem. ale to jest przykład, jak mi życie miesza w głowie. też chcę aby nie było to wszystko takie bliskie ale stało się. i nie chcę stawiać już przecinków ani kropek ani wielokropków wszytko powinno być tak powiedziane żeby nic więcej już nie było potrzebne kropka
czwartek
żyć samemu, liczyć na siebie, nie chcieć widzieć ludzi.
podobno tak się nie da i nie jest najlepiej, tak mi powiedziałaś.
mnie to nie obchodzi i właśnie tego chcę, bo nie mam.
zawsze mi brakuje tego, czego nie mam.
chcę być sama i skakać stąd tam.
a gdzie ty się znajdujesz?
pewnie tam, dlatego tu
nie ma już nikogo
by pokochać
tak mocno
mnie
jak
ty
sobota
wiadomo, że nie zrozumiesz tego, co tu robię
nie zrozumiesz życia, ludzi, zachodu słońca i zgubionego czasu
nie pojmuję, jak mogę to znosić tyle czasu
a w Turcji mówią, że nie można żyć tylko seksem i imprezami.
planujesz z minuty na minutę i nie dbasz o siebie
chcesz czerpać ze wszystkiego, co ciepłe i małe
zastanawiając się, więc poszła do niego i chciała się przytulić. taka mała dziewczynka, bo mimo tego, że jest od niego większa, to właśnie przy nim czuje się bezpieczna. pragnie go i nie umie się powstrzymać. przy tym nic ich nie czeka w życiu. jest tak daleko.
oh sorry it was just an instinct.
środa
taka dziwna moja właściwość
"hej mała, jeśli on nie widzi, że walczysz, to nie jest tego wart"
acha to już wiem jak działa otwarcie się na człowieka, im więcej mu pokażesz, tym bardziej on to wykorzysta przeciwko tobie.
a miałam nadzieję, że będę mogła pozostać naiwna przy tobie
czwartek
"if we kiss the last hour will you stay?"
zrozpaczonym dziecięcym wspomnieniem z upalnego lata na wsi
tworzeniem historii w przyszłości
szeleszczącym opakowaniem na wietrznej i porannej ulicy
głosem, który przeszkadza w sąsiednim pokoju
niedokończoną książką, którą chcę przeczytać, ale zapomniałam, jaki nosi tytuł
niepokojem w łóżku nad ranem
słońcem w cieniu
odległą myślą, która jest tak bliska.
środa
"you keep it"
Leżę w łóżku i dziwię się co tu tak zimno.
Przecież otworzyłam okno.
"shivering in bed"
O piątej budzę się i otwieram oczy. To mnie przeraża, boję się każdego cienia. Pająk czyha i pragnie pozbawić mnie pulsu. Płaczę, ukrywam się pod kołdrą, piszę do ciebie z nadzieją, że też nie śpisz i mnie uratujesz. Nic z tego, żadnej pomocy. „The spiderman is having me for dinner tonight”.
Rano leżę w tym samym łóżku, lecz nie został w nim ani idealizm, ani strach. Teraz czuję tylko samotność.
wtorek
niby umiem sobie zorganizować czas, nie uzależniać się, a wolę go spędzać z tobą. to też jakaś forma organizacji czasu.
niby nie powinnam ci mówić wielu uczuć, a nie mogę się powstrzymać.
zastanówmy się, gdzie/kiedy/jak zniknie granica mojego państwa?
piątek
zdecydowanie
dochodzę do wniosku, że składa się z czystej, niczym nieskażonej papki. owa papka zawiera niezliczone pomysły i brak trzeźwej oceny sytuacji. w zakątkach ma trochę głupoty i jeszcze mniej rozumu. papka ma się dobrze, niczym się nie przejmuje i nie wybiega w przyszłość. to kto do cholery się martwi?!
środa
zapowiada się nierówna droga, bo przecież jest piaszczysta i już nic na to nie poradzę. zdecydowałam, a muszę być stanowcza nawet jeśli nie chcę.
najgorsze też jest zawsze.
pojawiło się po podjęciu decyzji.
widzę wyraźnie przez otwarte okno. to zamknięte jest pełne zacieków, a ciekawi mnie bardziej.
kolejny problem: nie wiem, czego chcę. otacza mnie dym i słucham brzydkiej muzyki.
wtorek
środa
chciałabym tym razem wiedzieć na pewno, czego mi potrzeba i czy to czego mi potrzeba ma być właśnie takie, jakie jest
chciałabym móc odróżnić zachciankę od potrzeby
chcę tego, co nie wychodzi z mojej głowy, nawet gdy nie mam absolutnie ochoty o tym myśleć
chciałam zawsze czegoś niemożliwego
dzisiaj chcę wreszcie zasnąć spokojnie, bez bólu, bez pustki i bez siebie
być pochłonięta przez to, czego chcę i wreszcie przestać istnieć
takie to pozbawione życia wszystko
poniedziałek
czwartek
wtorek
kiedyś była wena i mnóstwo myśli na metr. teraz jest wszystko takie jednokolorowe, a przecież wolę kwiaty. dlatego kupuję wszystko w ten wzór i w ten zapach. no i brak przemyśleń, brak emocji. pewnie zbiera we mnie lawa, zaleje świat i nie zostanie ni liść, ale to nie moje słowa.
tylko tania akcja promocyjna, bo produkt nawet się łatwo nie pali
kosz ze śmieciami pełny i łatwopalny, ale jego akurat nie podpalam...
poniedziałek
piątek
niczym, nikim
czasem tylko korzystam z podczerwieni, żeby zobaczyć jej myśli. najczęściej mi je ktoś tłumaczył, ale teraz nawet nie zadaję pytań. trochę zrezygnowałem, trochę się przyzwyczaiłem, że nie zrozumiem jej. nie zmienię, to też wiem. chyba muszę się odkleić od jej chorych opinii na mój temat. tych opinii, które tak często mnie ranią, a tak naprawdę wcale tego nie robią. zastanawiam się jakby wyglądało moje myślenie bez tego zawsze obecnego odoru jej skóry. czy nie uważałbym, że przesadza? pewnie, gdyby zapytała mnie o moją sytuację, a ja nie czułbym tego zapachu, powiedziałbym, że trzeba to skończyć, że nie można pozwalać sobie na takie traktowanie. a ja? ja wybrałem najłatwiejszą drogę: ignorancji. i pewnie będzie myślała, że to ją ignoruję, ale ja tylko ignoruję jej zachowanie. czasem.
środa
źródło: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,7651911,Elizabeth_Taylor_cwierka.html
niedziela
sobota
czwartek
środa
piątek
następnie należy pisać
i nie zastanawiać się "z twojego myślenia przecież nie wychodzi nic dobrego"
ale to są tylko marzenia
bo taka kobieta pozostawiona sobie, nie zna niczego innego poza czekaniem. nauczyła się tego całkiem niedawno. po tylu latach wszystkiego teraz ma nic, ale tylko fizycznie, duchowo, czy jakoś tam, ma wszystko.
czyli znów kończy się rozpieszczona bajka lub rozpieszczoną bajką.
przecież musi kiedyś dostać za swoje. za swoje złe. i znów zaczyna myśleć, czy aby teraz to nie nadejdzie. i znów słyszy, że z jej myślenia nie wynika nic dobrego. dlatego powoli uczy się tylko uśmiechać ze szczęścia. tak, to się mimo wszystko nazywa szczęście. i będzie trwało, bo to coś zostawionego też tak myśli, a bez tego nie umie już żyć.
a przecież nie to miała na myśli mówiąc, że zaczepka jest gorsza od wiadomości. nie to myślała pijąc pierwsze wino pod oknem. nie to myślała budząc się rano z uśmiechem. nie myślała, gdy się kłóciła i w końcu się samo pomyślało. nie wiedziała, jakie czeka ją (nie)bezpieczeństwo. nikt jej nie powiedział, że myśli, które sami pomyślimy, mogą ulec zmianie, a te które wkradną się, mimo naszej woli, pozostaną niewzruszone na zawsze.
teraz siedzi te 2153 km dalej i czeka. z uśmiechem i dziwnym uczuciem przebiegającym od czasu do czasu całe ciało przez lędźwie do głowy i wypełniającym szczęściem i łzami.
poniedziałek
piątek
środa
wtorek
poniedziałek
środa
wtorek
poniedziałek
niedziela
nie ma dla mnie znaczenia czy idę, czy stoję, czy mnie nie ma, nie ma znaczenia dokąd gnają słowa, czy może płyną lub czy ich nie ma
to jednak dalekie od ukojenia
ona mi powiedziała, że ukojenie nie nadejdzie, ona mi powiedziała, że mnie pragnie, że chce ze mną żyć, że chciałaby móc mnie kochać i spędzić ze mną jeszcze mnóstwo czasu, że chce chodzić brzegiem rzeki i spoglądać ze mną na przestrzeń nad polami, powiedziała, że chciałaby umieć być ze mną, lecz nie ten czas
nie ten czas, po raz kolejny: nie ten czas
mój czas dla niej już minął
sobota
"I dream a nation of you (whoa! whoa!) A new utopia for you to live in"
whoa! whoa!
piątek
poniedziałek
sobota
wtorek
I Feel Better
niedziela
"Obudź się i z nami chodź, skończyła się już noc."
W takim razie, muszę zacząć pisać. Znów. Czuję jakbym nie miał nic do powiedzenia, a chcę nie przestawać mówić. Głównie o sobie i o niej. Chciałbym jej to wszystko powiedzieć. Spędziłem z nią jeden dzień, i każdego dnia nie wierzę, że to ona leżała obok. Każdego dnia, zastanawiam się, czy ona istnieje. Powiedziała mi, że jej nie ma, że gdy wyjadę, ona zniknie, a mnie się będzie wydawało, że miałem niepowtarzalny sen. Już nie wrócimy do siebie nigdy, tylko nocami będę wierzył, że istniała, a ranki zasnują jej obraz chmurami. Odczuwam strach, szczególnie przy niej, gdy ją przytulam i całuję, gdy uprawiam z nią seks. Strach, który pozwala mi zrozumieć, że ona ma rację, że ona nie istnieje. Wymyśliłem ją, śnię o niej cały czas i już się nie budzę. Zostaje mi tylko ciemność i ten strach z piosenki, który się chowa za moją głową. Wszystko się zlewa i czekam na jej oczy. Nie powiem jej niczego, bo niczego nie jestem pewien, a najmniej siebie. Boję się też że to mnie nie ma i żyję tylko w jej głowie, kiedy o mnie zapomni przestanę być.