sobota

być może to, co mi naniesie ślina na język naniesie nazwać powinnam brakiem filtra w mózgu, bo zanim się zastanowię, to powiem. chyba dobrze, że nie robię zanim się zastanowię. a najwięcej to się zastanawiam i koło zamyka się.

zastanawiając się, więc poszła do niego i chciała się przytulić. taka mała dziewczynka, bo mimo tego, że jest od niego większa, to właśnie przy nim czuje się bezpieczna. pragnie go i nie umie się powstrzymać. przy tym nic ich nie czeka w życiu. jest tak daleko.

oh sorry it was just an instinct.

poniedziałek

i co zrobimy, gdy nas nie będzie?

czwartek

dlaczego nie mogę być stale?
ależ mogę.
stale nie wiem, czego chcę!

środa

mimo wszystko pozostanę naiwna przy tobie i wcale nie musisz się na to zgadzać
przepełniająca mnie złość nie pozwala mi na pokazywanie niczego
taka dziwna moja właściwość

"hej mała, jeśli on nie widzi, że walczysz, to nie jest tego wart"
acha to już wiem jak działa otwarcie się na człowieka, im więcej mu pokażesz, tym bardziej on to wykorzysta przeciwko tobie.
a miałam nadzieję, że będę mogła pozostać naiwna przy tobie

czwartek

Powinnaś się ześrednić, uśrednić i zrobić się przeciętna. Przeciętna na każdym poziomie: umysłowym, uczuciowym i finansowym. Powinnaś przestać jechać po bandzie, gdy pojawia się cień okazji. Wypośrodkuj uczucia i reakcje. Przestań dramatyzować i plask! w twarz.
to to i to wszystko powinno się nazywać: gdy na żołądku mam niepokój

"if we kiss the last hour will you stay?"

Znów stajesz się marzeniem w moim komputerze
zrozpaczonym dziecięcym wspomnieniem z upalnego lata na wsi
tworzeniem historii w przyszłości
szeleszczącym opakowaniem na wietrznej i porannej ulicy
głosem, który przeszkadza w sąsiednim pokoju
niedokończoną książką, którą chcę przeczytać, ale zapomniałam, jaki nosi tytuł
niepokojem w łóżku nad ranem
słońcem w cieniu
odległą myślą, która jest tak bliska.