czwartek

"And I've seen him with girls of the night..."

Buahaha! 
Uśmiałam się z zaskakujących efektów przeszłości docenionej lub będącej czasem straconym. Czasem czasem straconym.

niedziela

 Radość oszukiwania daje ogromne możliwości. Nie dość, że możesz kłamać, to jeszcze jesteś spełniony. Zastanów się, czy umiesz przez jeden dzień nikogo nie okłamać. 
A, czy umiesz przez jedną minutę nie oszukiwać siebie?

"The sound of your voice / Is piercing my patience”


Zupełnie tracę myśli. Jestem za mała bez nich. Wcześniej miałam za dużo, teraz brak mi ich najbardziej na świecie. Tych myśli: spokojnych i delikatnie szumiących za uszami. Takich, które pokazywały ciekawsze życie ze śmiechem i lodami jagodowymi. Był w nich las i samochód na poboczu, czasem rower i migawka aparatu, deszcz i przytulanie pod latarnią oraz wystawienie foteli na środek ulicy. Czasem krzyczałam i płakałam, częściej się śmiałam. Znów myślę o prozaicznym końcu, a on mówi, że zaczyna się do niej przyzwyczajać. Kurwa. Tu chodzi mi tylko o myśli, które mi uciekają. Nie umiem się z tym pogodzić, bo one były zawsze, a kiedy ich nie ma to boję się, że ja też zniknę. I będzie mnie coraz mniej i mniej. A na koniec zostanie tylko ostatnia drobna myśl. To nie miał być pamiętnik, do chuja pana.
Pomalowałam paznokcie na czerwono i na dworze jest cieplej.  

sobota

Szedłem wieżowcami i betonem. Wszystkie były takie same, dokładnie takie same. Ktoś je kopiował i wklejał, tak długo, aż stworzył wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich. Mijałem, na dole, kolejne klatki, skopiowane i wklejone. Dziwne, że ludzie kiedyś tak różni, godzą się na życie w takich samych klatkach.
Zabroniono mi miłości. Czuję się nienasycony, gdyż posiadam tylko jedną miłość do wykorzystania, a ja chcę więcej. Zabroniono mi miłości do kogoś innego niż ona. Niespełnione spełnienie.
Beton odbijał moje przyspieszone kroki, gdy zmierzałem do celu. Przebiegła obok mnie dziewczyna. Nie słyszałem uderzeń jej stóp o dachy. Miała piękne brązowe włosy. Może w słońcu byłyby rude? Może, gdyby było słońce. Dążyłem do celu przez czarne trawniki i zszedłem już na chodnik. Po niej został piękny, świeży zapach, ale zabroniono mi miłości.
Dotarłem do celu, do kolejnej klatki, do sklepu. W środku, w dużych kontenerach można znaleźć wszystko! Wszystko, co jest potrzebne do życia. Przestępując przez rozchyloną furtkę, po prawej mignął mi tylko biały i zniszczony napis na pomarańczowym tle: MPO.

czwartek

"Even if I stop wanting you (...) / I'll be some next man's other woman soon"

 Trzeba przygotować coś na obiad, nawet jeśli nie jesteś głodny. Taki kanon urody życia codziennego: obiad. Bez pomysłu smażę naleśniki. Powinnam napisać rzewnie, że smażę je po raz ostatni dla niego, ale one są tylko dla mnie i z nikim się nie podzielę. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz zrobiłam coś specjalnie dla niego. I smażąc te cholerne naleśniki, wnioskuję, że ten koniec nie był nawet prozaiczny.


środa

 Odpadają mi od głowy kolejne guziki. Nie mam czym ich przyszyć. Zależnie od nastroju nie mam albo nitki, albo igły. A teraz nie mam guzika.  

wtorek

"Yeah, I don't wanna be the one / Makin' all the noise"

                         Kobieta z wahaniami nastrojów jest bardziej atrakcyjna dla mężczyzny.
                         Kobieta szukająca partnera podkreśla swoją opiekuńczość.  
                         Mężczyzna szukający partnerki na jedną noc szpanuje samochodem.
                         Wahania nastrojów – mówią, że dlatego, że będzie siedziała w domu, a ja mówię: ponieważ nie jest nudna.
                         A mężczyzna szukający matki dzieciom? A to nie wiem;)

poniedziałek

"I know you want to make love to me"

 Bardzo dziwne – podrywa cię 17-latek.
 Paradoksalnie – czujesz się starsza o następne parę lat.

"Oooh baby, wanna get in a fight (...) / Let's go and kill someone"

 Cztery godziny bezsenności: od 2 do 4. Można czytać, słuchać muzyki, przeglądać ulubione strony, kurwa, poezję można pisać.
Przypomniało się akurat, jak Różowa Spuchnięta Wódką Mordka na tylnym siedzeniu audi zawołała do mnie: „Ej, ruda myszko!” Pokazałam palec, Mordka bardzo się zdenerwowała i zawołała: „O, ty dziwko! Ty kurwo... Tyle Ci mogę wsadzić!” Poszłam dalej. A potem On mi powiedział: „Obudziłaś w nim najgorsze kompleksy, wygrałaś”. A przecież Mordka i tak sobie z tego nie zdaje sprawy. Cierpi na chroniczny brak myśli, dwójkę dzieci i żonę, której nie szanuje, ale ona wysiadając z audi, może pochwalić się błyszczącymi cekinowo kozaczkami. I zapomina, że przed chwilą została wyzwana od dziwek i szmat, od, tak po prostu, albo dlatego, że nie dała mu rano dupy.

niedziela

Like I don't mind / Be a big mistake for you to wait / And help me waste your time / Really, love, it's fine / Said, ""Really, love, it's fine.""

 UMOWA O DZIEŁO

            Zatrudniony zobowiązuje się do:
          1. Partnerskiego podejścia do wspólnika zarówno w relacjach dnia codziennego, jak i w łóżku.
          2. Zapewniania wygody sobie oraz wspólnikowi.
          3. Spędzania nieokreślonej dokładnie liczby godzin w tygodniu ze wspólnikiem.
          4. Uprawiania namiętnego seksu.
          5. Przytulania w nocy.
          6. Stałego kontaktu ze wspólnikiem, ale bez przesady.
          7. Bycia kumplem zafascynowanym fizycznie oraz prowadzenia inteligentnie rozwijających rozmów.
          8. Nie bycia zazdrosnym i pozostawiania dużej swobody wspólnikowi i sobie, co jednak nie pozostawia miejsca na zdradę.


            W razie nawiązania relacji bliższej z innym osobnikiem rodzaju ludzkiego, należy odpowiednio wcześniej powiadomić wspólnika o zaistniałej sytuacji.


Miejsce, data, podpis

piątek

"Show me how you do that trick The one that makes me scream"

 Dzień, w którym nic się nie chce. Zmuszasz się nawet do wypicia herbaty. Stres ściska żołądek i wpychasz śniadanie pięściami. Jutro coś się zdarzy.  

czwartek

"Cause all you people are vampires"

 Pierwszy raz zawitałem dziś do luksusowych delikatesów Lama. Oczom mym ukazało się piękne wnętrze, z równiutko postawionymi regałami, na których równiutko czekały na zakup najlepsze produkty. Wszystko było czyściutkie i nowiutkie. I średnio dwa razy droższe niż w sklepie „u pani Heni” za rogiem. Dokonałem zakupów na jeden dzień dla trzyosobowej rodziny i zapłaciłem tyle, że normalnie bym miał na tydzień tego jadła. Następnie poszedłem z żoną i córką na inne zakupy, w wyniku czego wydałem tyle, ile zarabia średni Polak w miesiącu. Wszytko piękne i czyste. Wszystko w promocjach i dla wszystkich! Tylko ta kobieta za kasą taka brzydka i smutna.  

wtorek

Showing no mercy...

I znów niczego nie jesteś pewien.
I patrzysz na starość, bo jest taka okropna.
A zawsze to lubisz.

I możesz z łatwością wnioskować, że też tak będziesz oglądany.
Z obrzydzeniem nie będzie chciała wejść do wody, w której ty zamoczysz zwoje zmarszczek i żył.
A z zachwytem widzisz swoje gładkie powierzchnie i opływającą po nich wodę.

I cieszysz się, że masz wciąż tyle samo skóry na obwisłych piersiach.
I cieszysz się, że masz takie same oczy pod cieniami.
I cieszysz się, że potrzebujesz tylko jednej kuli
żeby więcej się nie cieszyć.

...I'd do it again


przez w.

poniedziałek

"I'm really not supposed to..."

She was close
Well you couldn't get much closer
She said ""I'm really not supposed to
But yes, you can call me anything you want.""



To właśnie pokazuje jak można się poświęcić. To jest oddanie macierzyńskie, którego nie zna Rafał, ale które pewnie pozna jego dziewczyna. Na razie jedyne, co mu pozostaje udowadniać to oddanie dla swojej „ukochanej”.
Ciekawe było, że pewnego dnia postanowił zmienić, dość drastycznie, swoje życie. Postanowił odejść od przeszłości w strachu przed przyszłością. Niefortunnie wiązało się to z rozstaniem z tą, której był tak pewien. Był pewien do granic możliwości. I poczuł wolność, wyzwolenie, zadowolenie wraz z podjęciem decyzji, a wcześniej mówiono, że nie umie podejmować stanowczych kroków. Po pewnym czasie trochę zwątpił, ale czuł nadal niesprecyzowane, wyzwalające uczucie.
Teraz czuje, że czekają go nowe „przygody”. Poznaje siebie we wszechogarniającej samotności. Poznaje ludzi, którzy czują to, co on. I zastanawia się, czy może wreszcie komuś powiedzieć: "I'm really not supposed to but yes, you can call me anything you want." 

sobota

dialog

  • Ej! Czy myślisz, że picie w samotności to oznaka alkoholizmu? A może jakichś zaburzeń, np. beznadziejności lub depresji?
  • Nie no wiesz... jak by ci to powiedzieć? Chyba nie ma z Tobą aż takiego dramatu, bo mówisz mi o tym pierwszy raz.
  • No, bo to jest pierwszy raz.
  • To luz. W takim razie dojrzewasz.
  • O kurwa...
  • No co?
  • Bo, kurwa, to trochę jest dla mnie niespodziewane.
  • Niespodziewane? Masz 22 lata, więc mogłeś się spodziewać, że zaczniesz dojrzewać.
  • A skąd! Ja to myślałem, że to dopiero koło trzydziestki nadejdzie... Czy to oznacza, że powinienem podjąć jakieś znaczące decyzje? Nie wiem... Zmienić coś?
  • No może, jakaś praca, określenie planów na przyszłość...
  • Czyś ty zgłupiała?! Plany na przyszłość... Kurwa... Takie mam plany, żeby się jutro najebać, a pojutrze mieć kaca aż do wieczora, kiedy znów się napierodlę... hehe...
  • The bill, kurwa, royal with cheese.
  • No, o co ci chodzi, kobieto? Ja się martwię o siebie, chyba. Bo, słuchaj, od paru miesięcy jestem rozjebany na maksa. Nic do mnie nie dociera, nic mnie nie cieszy. Myślałem, że jak pojadę na tę cholerną wieś, to mi się poprawi. A tymczasem jest jeszcze gorzej. Mam jakieś napady załamania. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Nie umiem siebie sam zaakceptować. Jak jestem z ludźmi, to wszystko działa: dobrze się bawię, śmieję się, gadam... a jak zostaję sam, to mam dramat. No i teraz jeszcze to picie doszło, więc się martwię. A już nie wspomnę, że mnie ludzie, których wcześniej lubiłem, wkurwiają niezmiernie.
  • Przykro mi, nie wiem, co mogę Ci poradzić. Weź się w garść?
  • Już się trochę wstawiłem tym samotnym piciem.
  • I co?
  • I jest lepiej.
  • Kurwa.
  • Wiem.
  • ...
  • ...
  • Odpuść sobie. Olej część spraw, ludzi, świata.
  • Chciałbym, ale za bardzo wszystko czuję. Wiesz, jest taka dziewczyna, z innego miasta. I nie potrafisz sobie wyobrazić, jak ona na mnie wpływa. Wszystko, co ona zrobi, mnie definiuje: humor, ubiór, sposób golenia się. A wiesz, że widziałem się z nią tylko dwa razy? Raz na imprezie, a raz już, jak się umówiliśmy. No i się broniłem przed nią jak cholera. Tylko, że to ona wyznacza mój nastrój. A wiem, przecież, że to bez sensu.
  • Przesadzasz?
  • No, trochę, ale inaczej nie umiem. Broniłem się, jak nie wiem co, ale teraz, gdy już wiem, że jadę do niej na dwa dni... to już ma wszystko. Ma mnie całego.
  • No to nieźle. Wiesz, to chyba lepiej.
  • Tylko, że ja się niesamowicie boję.
  • Czego?
  • Zdrady? Nie wiem. Boję się zaufać. Boję się, że ona mnie nie traktuje tak jak ja ją. A z kolei, ja jej nie traktuję jakoś nadzwyczajnie. Myślę, że jest jasne, że jestem nią zainteresowany, ale wiadomo, że się prawie nie znamy.
  • Pozwól jej i pozwól sobie. Zaufaj jej albo chociaż daj jej trochę zaufania na kredyt.

„Zaczynałem pisać i zaczynałem pić. Skończyłem pić i pisać.”

nadesłane przez ms


czwartek

stary Młody

 Idąc ulicą w centrum dużego miasta, widzimy mnóstwo młodych ludzi. W większości są ładnie ubrani i mają ładne buzie. W domach mają ładnych rodziców i takie same zwierzątka. Są modni i mają modnych przyjaciół. O 12 chodzą na lancze do modnych knajpek, a po południu na kawę do modnych kawiarni. Wieczorem zazwyczaj piją modne drinki w najdroższych pubach w ich modnym mieście.
Idąc ulicą w centrum dużego miasta, gdzieniegdzie dostrzegamy starych i przygarbionych, wiekowych ludzi, którzy drepczą ostatkiem sił gdzieś pod ścianami kamienic. Przemykają od bramy do bramy, byle się nie wystawić na słońce, byle nie zostać zauważonym. Wiosną nadal chodzą w ciemnych, zimowych płaszczach, a latem trochę od nich śmierdzi. Nie dlatego, że są biedni, po prostu taką mają mentalność. Z przerażeniem patrzą na modną roześmianą młodzież i już nie pamiętają czasów, gdy byli tacy sami.
Siedząc w oknie kawiarni w centrum dużego miasta, widać starych i młodych ludzi, których dzieli przepaść. Wydaje się, że należą do innych światów. Jedni do ładnego i wesołego, a ci drudzy, cóż, ci drudzy może kiedyś do niego należeli, ale teraz ich świat jest brudny i zły. Po brzegi wypełniony lękami. Ci drudzy pewnie zostali przed chwilą wypuszczeni z autokaru wycieczkowego, który ich tu dowiózł, żeby pokazać młody świat. To jest dla nich jak wyjście do kina na „zachodni film” pachnący perfumami, których nigdy nie poczują. Są dzicy, bo wszytko ich dziwi. Po chwili widzę, że młodzi i starzy wcale nie są sobie obcy. Oni wszyscy są z jednego miejsca, oni wszyscy są tacy sami, oni wszyscy są tak samo zgorzkniali.  

poniedziałek

Śmieszny dramat

 Zostawiając wszystko za sobą, nauczyła się zapamiętywać szczegóły. Jej życie składa się ze wspomnień, oczywiście, nadzwyczaj pięknych. Pamięta pierwszy pocałunek, mimo że nie był rewelacyjny. Pamięta też pierwszy seks z nim, mimo że było to co najmniej średnie przeżycie. Przed oczami widzi wszystkie razem zwiedzone miejsca i słyszy śmiech.
Od śmiechu powinienem zacząć, bo jej życie jest wypełnione śmiechem trochę szczerym, trochę dramatycznym i zazwyczaj ironicznym. Śmieje się w kościele i na ławce, bo nie wyróżnia świętości. Chyba ma jakieś problemy z tym śmiechem. Mimo tego jest wesoła też czasem w sobie.
Od ironii też mogłem zacząć, bo życie widzi przez pryzmat ironii i jest przekonana o tym, że tak jest najlepiej i oryginalniej. Uważa, że istota ironii jest dostępna tylko dla nielicznych, dla inteligentnych i błyskotliwych. Często obraża ironią ludzi, ale tylko tych, których lubi. Czasem jest u skraju wytrzymałości i wtedy ironia ją ratuje przed wybuchem niepohamowanej złości.
Teraz parzy na wspomnienia z ironią i śmiechem. Brawo! I dramat.  

przesłane przez: i.

niedziela

dupa w allerod

  • Nazwać siebie felietonistą to zbyt dużo, gdy pisze się takie bzdety.

  • To powiedz mi, mój drogi, jak mam siebie nazwać? Czy jestem pisarzem? Czy jestem męczącym i zapatrzonym w siebie gejem, którego spełnia patrzenie na siebie w lustrze?

  • Cholera, wolę tę pierwszą opcję, ale boję się, że prawdziwa okaże się ta gorsza. Robi trochę chujowe wrażenie.

  • Prawda? To może powiesz mi, jak mam zatytułować to gówno?

  • No, nie wiem może gówno?

  • Ale wiesz to się będzie wpisywało w jakiś „trynt”. Taki, co pokazuje, że autor ma do siebie dystans, ale jednocześnie pokazuje, że oczekuje jakichś pochwał. No, że niby wcale to nie jest gównem.

  • No to może takie słowo „dupa”? Wiesz, ono jest zajebiste i wyraża wszystko. Tak jak „chuj”, ale „chuj” może być zbyt obcesowy.

  • To może być „dupa”.