czwartek
"And I've seen him with girls of the night..."
niedziela
"The sound of your voice / Is piercing my patience”
sobota
czwartek
"Even if I stop wanting you (...) / I'll be some next man's other woman soon"
środa
wtorek
"Yeah, I don't wanna be the one / Makin' all the noise"
poniedziałek
"I know you want to make love to me"
"Oooh baby, wanna get in a fight (...) / Let's go and kill someone"
niedziela
Like I don't mind / Be a big mistake for you to wait / And help me waste your time / Really, love, it's fine / Said, ""Really, love, it's fine.""
- Partnerskiego podejścia do wspólnika zarówno w relacjach dnia codziennego, jak i w łóżku.
- Zapewniania wygody sobie oraz wspólnikowi.
- Spędzania nieokreślonej dokładnie liczby godzin w tygodniu ze wspólnikiem.
- Uprawiania namiętnego seksu.
- Przytulania w nocy.
- Stałego kontaktu ze wspólnikiem, ale bez przesady.
- Bycia kumplem zafascynowanym fizycznie oraz prowadzenia inteligentnie rozwijających rozmów.
- Nie bycia zazdrosnym i pozostawiania dużej swobody wspólnikowi i sobie, co jednak nie pozostawia miejsca na zdradę.
piątek
"Show me how you do that trick The one that makes me scream"
czwartek
"Cause all you people are vampires"
wtorek
Showing no mercy...
poniedziałek
"I'm really not supposed to..."
sobota
dialog
- Ej! Czy myślisz, że picie w samotności to oznaka alkoholizmu? A może jakichś zaburzeń, np. beznadziejności lub depresji?
- Nie no wiesz... jak by ci to powiedzieć? Chyba nie ma z Tobą aż takiego dramatu, bo mówisz mi o tym pierwszy raz.
- No, bo to jest pierwszy raz.
- To luz. W takim razie dojrzewasz.
- O kurwa...
- No co?
- Bo, kurwa, to trochę jest dla mnie niespodziewane.
- Niespodziewane? Masz 22 lata, więc mogłeś się spodziewać, że zaczniesz dojrzewać.
- A skąd! Ja to myślałem, że to dopiero koło trzydziestki nadejdzie... Czy to oznacza, że powinienem podjąć jakieś znaczące decyzje? Nie wiem... Zmienić coś?
- No może, jakaś praca, określenie planów na przyszłość...
- Czyś ty zgłupiała?! Plany na przyszłość... Kurwa... Takie mam plany, żeby się jutro najebać, a pojutrze mieć kaca aż do wieczora, kiedy znów się napierodlę... hehe...
- The bill, kurwa, royal with cheese.
- No, o co ci chodzi, kobieto? Ja się martwię o siebie, chyba. Bo, słuchaj, od paru miesięcy jestem rozjebany na maksa. Nic do mnie nie dociera, nic mnie nie cieszy. Myślałem, że jak pojadę na tę cholerną wieś, to mi się poprawi. A tymczasem jest jeszcze gorzej. Mam jakieś napady załamania. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Nie umiem siebie sam zaakceptować. Jak jestem z ludźmi, to wszystko działa: dobrze się bawię, śmieję się, gadam... a jak zostaję sam, to mam dramat. No i teraz jeszcze to picie doszło, więc się martwię. A już nie wspomnę, że mnie ludzie, których wcześniej lubiłem, wkurwiają niezmiernie.
- Przykro mi, nie wiem, co mogę Ci poradzić. Weź się w garść?
- Już się trochę wstawiłem tym samotnym piciem.
- I co?
- I jest lepiej.
- Kurwa.
- Wiem.
- ...
- ...
- Odpuść sobie. Olej część spraw, ludzi, świata.
- Chciałbym, ale za bardzo wszystko czuję. Wiesz, jest taka dziewczyna, z innego miasta. I nie potrafisz sobie wyobrazić, jak ona na mnie wpływa. Wszystko, co ona zrobi, mnie definiuje: humor, ubiór, sposób golenia się. A wiesz, że widziałem się z nią tylko dwa razy? Raz na imprezie, a raz już, jak się umówiliśmy. No i się broniłem przed nią jak cholera. Tylko, że to ona wyznacza mój nastrój. A wiem, przecież, że to bez sensu.
- Przesadzasz?
- No, trochę, ale inaczej nie umiem. Broniłem się, jak nie wiem co, ale teraz, gdy już wiem, że jadę do niej na dwa dni... to już ma wszystko. Ma mnie całego.
- No to nieźle. Wiesz, to chyba lepiej.
- Tylko, że ja się niesamowicie boję.
- Czego?
- Zdrady? Nie wiem. Boję się zaufać. Boję się, że ona mnie nie traktuje tak jak ja ją. A z kolei, ja jej nie traktuję jakoś nadzwyczajnie. Myślę, że jest jasne, że jestem nią zainteresowany, ale wiadomo, że się prawie nie znamy.
- Pozwól jej i pozwól sobie. Zaufaj jej albo chociaż daj jej trochę zaufania na kredyt.
czwartek
stary Młody
poniedziałek
Śmieszny dramat
niedziela
dupa w allerod
Nazwać siebie felietonistą to zbyt dużo, gdy pisze się takie bzdety.
To powiedz mi, mój drogi, jak mam siebie nazwać? Czy jestem pisarzem? Czy jestem męczącym i zapatrzonym w siebie gejem, którego spełnia patrzenie na siebie w lustrze?
Cholera, wolę tę pierwszą opcję, ale boję się, że prawdziwa okaże się ta gorsza. Robi trochę chujowe wrażenie.
Prawda? To może powiesz mi, jak mam zatytułować to gówno?
No, nie wiem może gówno?
Ale wiesz to się będzie wpisywało w jakiś „trynt”. Taki, co pokazuje, że autor ma do siebie dystans, ale jednocześnie pokazuje, że oczekuje jakichś pochwał. No, że niby wcale to nie jest gównem.
No to może takie słowo „dupa”? Wiesz, ono jest zajebiste i wyraża wszystko. Tak jak „chuj”, ale „chuj” może być zbyt obcesowy.
To może być „dupa”.