środa

"you keep it"

Otworzyłam się na ciebie.
Leżę w łóżku i dziwię się co tu tak zimno.
Przecież otworzyłam okno.

"shivering in bed"

Miałam coś mądrego do powiedzenia. W nocy. Zawsze wtedy układają mi się piękne linie myśli: jasne, a jednocześnie zaskakujące. Pod zamkniętymi powiekami świat jawi mi się. Jest zrozumiały i przemyślany. Twoje czyny są racjonalne. Kiedy się denerwuję, kłótnia kończy się zgodą. Widzę jasno, czego chcę, czego chcesz. Mam swoje zdanie, jestem elokwentna. Pod zamkniętymi powiekami. Odpowiadam na każde swoje pytanie, twoje też. Umiem ładnie porównywać życie. Zasypiam.
O piątej budzę się i otwieram oczy. To mnie przeraża, boję się każdego cienia. Pająk czyha i pragnie pozbawić mnie pulsu. Płaczę, ukrywam się pod kołdrą, piszę do ciebie z nadzieją, że też nie śpisz i mnie uratujesz. Nic z tego, żadnej pomocy. „The spiderman is having me for dinner tonight”.
Rano leżę w tym samym łóżku, lecz nie został w nim ani idealizm, ani strach. Teraz czuję tylko samotność.

wtorek

niby mam swoje zdanie, a przy tobie wolę go nie mieć.
niby umiem sobie zorganizować czas, nie uzależniać się, a wolę go spędzać z tobą. to też jakaś forma organizacji czasu.
niby nie powinnam ci mówić wielu uczuć, a nie mogę się powstrzymać.
zastanówmy się, gdzie/kiedy/jak zniknie granica mojego państwa?

piątek

zdecydowanie


Zdecydowany natłok myśli w papce: słuchaj i staraj się zrozumieć.


Coraz częściej widzę cię na ulicy, chcę cię widzieć w każdym przechodniu, jego uśmiechu i wesołych oczach. Pamiętam, że gdy nie byliśmy razem, chodziłam na zakupy obok Twojej pracy, szukałam Cię wzrokiem z nadzieją, że może wyskoczyłeś na obiad i cię zobaczę. Wydawało mi się, że stoisz obok drzwi, schodów, przy kasie płacąc za nową koszulę. Rozglądałam się jak szalona. Byłeś wszędzie – w mojej głowie. Właśnie przypomniałam sobie, gdy zobaczyłam cię w tym młodym ojcu, prowadził syna za rękę w pełnym słońcu. Wiedziałam, że ty też będziesz tak wyglądał: świeżo, czule, swojsko, marzycielsko, kochając syna i żonę. Wtedy myśli popłynęły bez kontroli i widziałam siebie czekającą na was po drugiej stronie parku. Spotkaliśmy się uśmiechami i poszliśmy dalej razem trzymając skarb za ręce. A nigdy nie tego nie chciałam. Powiedzmy, że czekałam na ciebie, bo wtedy łatwiej mi zrozumieć zmianę moich „przekonań”. Tego chcę. Jak to jest zmienić dla kogoś przekonania? Pięknie.
Najgorsze jest to, że słabość mi nie pomaga. Nie pomaga pogoda, spacer, wyrzuty sumienia. Jak narkoman i alkoholik nie umiem sobie ze sobą poradzić, nie uznaję ograniczeń. Życie jest złe i krótkie ogólnie mówiąc, więc korzystam z niego i nie żałuję. Może powinnam zacząć żałować? Wtedy częściej zastanawiałabym się przed zrobieniem czegoś, przed upiciem się, spaleniem, zatraceniem rozumu i niemożnością mówienia. Jak siebie wytłumaczyć? Nie ma wytłumaczenia, nie można wymyślić nic racjonalnego. Znów problem z postrzeganiem rzeczywistości. Naucz się, kurwa, zadawać te pytania, które są dla nich ważne! Naucz się pamiętać i słuchać, zamiast wymagać zrozumienia. Jeśli wszyscy to potrafią to ty też dasz radę i się nauczysz pytać. Co robią twoi rodzice, jak mają na imię, ile lat mają, ile dzieci, gdzie pracują, ile zarabiają, jak się kochają, kiedy, czy jest im dobrze...? Znów nie o to chodziło.
Zacznijmy od początku. Jak minął ci, kochanie, dzień w pracy, jaka jest pogoda, duże korki w centrum? Jadłeś obiad? Trochę lepiej. Kluczem do sukcesu będzie obserwacja ludzi, zachowań społecznych, które wpisują się w konwencję. Jeśli założymy, że wszystko co dla mnie nie ma sensu dla nich ma, będzie łatwiej czynić notatki. Potem zamkniemy się ze sobą na jeden dzień w betonie, nauczymy się wszystkiego na pamięć i następnego dnia postaramy się zdać egzamin z zachowań codziennych.
przewrotnie i zalotnie mój umysł namawia mnie do skończenia ze sobą
to co? dziś odkrywam nowe przestrzenie mojego pustego mózgu.
dochodzę do wniosku, że składa się z czystej, niczym nieskażonej papki. owa papka zawiera niezliczone pomysły i brak trzeźwej oceny sytuacji. w zakątkach ma trochę głupoty i jeszcze mniej rozumu. papka ma się dobrze, niczym się nie przejmuje i nie wybiega w przyszłość. to kto do cholery się martwi?!
nie odezwałaś się więcej po tym, jak się odezwałaś
też ma sens
dobrze mieć świadomość spierdolenia czegoś, a może wszystkiego

środa

i wreszcie zapytał, co się czai za mną, co to za strach i smutek. przecież nie wszystko da się wyjaśnić, nie wszystko można i nie wszystko się chce. kiedy ona nie chce musi, kiedy on chce nie musi. tu gdzieś powinny być przecinki, ale nie chce mi się i nie muszę, bo mam w sobie trochę faceta. może to tylko jego geny jeszcze ze mnie nie wypłynęły.
zapowiada się nierówna droga, bo przecież jest piaszczysta i już nic na to nie poradzę. zdecydowałam, a muszę być stanowcza nawet jeśli nie chcę.
najgorsze też jest zawsze.
pojawiło się po podjęciu decyzji.
widzę wyraźnie przez otwarte okno. to zamknięte jest pełne zacieków, a ciekawi mnie bardziej.
kolejny problem: nie wiem, czego chcę. otacza mnie dym i słucham brzydkiej muzyki.

wtorek

z każdym widzę inną drogę prowadzącą do przyszłości. czasem wśród drzew, niekiedy przecinającą pole, innym razem pustynię. moja przyszłość to asfalt... raz, z nim zauważyłam piaszczystą, prowadzącą przez soczyście zielony las do słonecznej polany.

środa

odnoszę wrażenie, że najczęściej mówię "nie wiem"
chciałabym tym razem wiedzieć na pewno, czego mi potrzeba i czy to czego mi potrzeba ma być właśnie takie, jakie jest
chciałabym móc odróżnić zachciankę od potrzeby
chcę tego, co nie wychodzi z mojej głowy, nawet gdy nie mam absolutnie ochoty o tym myśleć
chciałam zawsze czegoś niemożliwego
dzisiaj chcę wreszcie zasnąć spokojnie, bez bólu, bez pustki i bez siebie
być pochłonięta przez to, czego chcę i wreszcie przestać istnieć

takie to pozbawione życia wszystko

niedziela

czasem wiem

poniedziałek


Znasz ten niewygodny moment w marzeniach, kiedy nie możesz zmienić obrazu w głowie? Na przykład nie umiesz odwrócić kolejności wydarzeń, zmienić tła lub wyrazu twarzy. Niby marzenie i tylko w twojej głowie, a nie masz na nie wpływu. Żyję tylko w twojej głowie, nie możesz mnie zmienić.
Jestem oderwana od rzeczywistości i taka niewygodna. Długo zajęło ci przyzwyczajenie się do mojego dyskomfortu i wbrew ludzkiej naturze nie umiesz się od niego odzwyczaić.

Formułuję co dziesiątą myśl, zadaję co piąte pytanie, zauważam co trzecią rzecz, myślę co drugą milisekundę, czuję bezustannie. Może to mnie usprawiedliwi?