a między tobą a mną jest tylko koniec.
nie wierzę w ciebie, bo nie chcę się pogrążać
nie ma już żadnego zejścia
nawet te schody kończą się ścianą
dużo większą niż ja, nie umiem jej całej obejrzeć
czuję, że ogarnia mnie klaustrofobia
czuję, że tak wygląda dekadentyzm
czuję o wiele więcej niż w całym poprzednim życiu
każde nasze spotkanie jest skrajne i skrajnie wyczerpujące
wysysasz ze mnie energię, a ja regeneruję się bardzo długo
zastanawiam się, czy po ostatnim spotkaniu jeszcze będę w stanie się naładować
może będę musiała cały czas chodzić z kablem i podłączać się do sieci na każdym rogu w tym nowym kraju, w którym nikt na mnie nie czeka, a to wciąż będzie łódź
może nie będzie już dla mnie powrotu do życia, bo za każdym razem słyszę od ciebie stygmaty
wszystko, co mówisz rani
pytałeś, czy mam czasem ochotę zrobić sobie fizyczną krzywdę
mam ogromną, dzięki tobie każde nasze spotkanie zamienia się w moją autodestrukcję
krew cieknie mi po szyi i plecach, czuję każdą kroplę wypływającą z dziur w moim ciele
czasem, gdy widzimy się dłużej, dziury przechodzą na wylot i czuję przeciąg
to może dlatego się przeziębiłam?
whoa! whoa!
whoa! whoa!