środa

Problem polega na tym, że będąc samotną, zaczęła patrzeć na nich przychylnie. Zaczęła dostrzegać zalety. Tylko. Właściwie to stawali się z czasem idealni. Jej wymagania dotyczące faceta na jedną noc spadły do poziomu jej materaca. Zero rozmowy, zero romantyzmu, zero rozumu. Trochę jedynie się przejmowała współlokatorami. Rano się budziła z nadzieją, że już go nie będzie, ale zawsze był. Tylko jeden obraz w jej głowie, tego co z nim przeżyła. Pamięta każdy dotyk, słowo i spojrzenie, bicie serca i tę cholerną niepewność, czy następną noc spędzą razem. Pamięta, że się bali, że nie powinni, że czuli się winni, ale potem wszytko przeszło. Już byli tylko oni. Potem krótkie pożegnanie na długo. Teraz budzi się rano z kimś i pamięta tylko tę cholerną niepewność, czy jeszcze się zobaczą.
Problem polega na tym, że może spać z każdym, a w nocy i tak się budzi z tym wiecznym strachem i szuka tylko jego, bo tylko on dawał jej pewność. Nie wie, czego była przy nim pewna. Niczego. Niczego się nie bała.

wtorek

Tak samo spontanicznie się zaczęło, jak się skończyło. Stwierdziła, że ma za dużo własnych problemów, żeby jeszcze tracić czas na branie udziału w cudzych. Pomimo tego, że "była" z nim, jego problemy nie były jej, ona ich nie widziała, nie czuła. To go zawsze rozwścieczało i tworzyło nowe pretensje. Próbował ją prowokować, zmusić do zazdrości. Wymyślał historie, tworzył sytuacje, kreował problemy. Ona się tłumaczyła, zniżała się do poziomu jego gry, czego nigdy nie powinna robić. Zapomniała, że rodzice jej mówili, że jeśli ktoś cie nie akceptuje w całości, nie warto tracić na niego czasu. Ona traciła nerwy, spokój, urodę. Traciła uczucia, chęci, wagę. Czegoś jej zaczęło brakować i zaczęła myśleć. Tego też jej zabraniał, ale na tę jedną część jej życia nie miał wpływu. Zajęło jej to dwa ciężkie, nieprzespane miesiące. Przyjaciółka zadała jej pytanie, które sprowokowało wszystko, bo nie mogła znaleźć odpowiedzi. "Co on wnosi do twojego życia? Jak zmienia twoje spojrzenie na świat?" Nie potrafiła niczego wymyślić. Dlatego stwierdziła, że ma za dużo własnych problemów, żeby jeszcze tracić czas na branie udziału w cudzych.