You're the last thing i need
Dziewczyna o niebieskich oczach siedziała na krawężniku. Oszałamiała urodą, ale przy wnikliwym spojrzeniu w oczy było widać ślady łez. Delikatny grymas na ustach zdradzał niedawne cierpienie.
Zapewne właśnie spotkał ją ogromny zawód ze strony chłopaka, bo starała się powstrzymać rodzący się ból. Przecież to tylko facet, nie warto się nim zamartwiać. Olać, bo nie jest jej wart, skoro zachowuje się jak gówniarz.
Zapewne właśnie zraniła kogoś bardzo dla niej ważnego. Uważała, że mocne uderzenie bólu będzie lepsze na tym etapie związku. Później mogło być tylko gorzej. Nie chciała dłużej go męczyć sobą i swoimi fanaberiami. Prawdopodobnie dla niego nic nie było męczące, ale za jakiś czas by sobie zdał sprawę, jak był traktowany. Teraz tylko widać w niej cień dawnego zmartwienia i zwiastun wielu miesięcy głębokich rozmyślań nad utratą sensu życia. Życia bez jego ciepła i bliskości. Życia pozbawionego bezpieczeństwa.
Zapewne poznała właśnie kogoś. Podoba się jej. Jest uprzejmy i elokwentny, jak zwykło się mówić. Chcą się poznać lepiej i na dłużej, ale ona dużo myśli. Dużo za dużo. Już pojawiły się w jej głowie obrazy szczęścia, spokoju i rozczarowania. Płakała, bo się boi, bo jej głowa już przedstawia najgorsze wersje. Nie będzie tam zdrady, będzie tylko pustka.
Zawsze uważała, że on będzie ostatnią rzeczą niezbędną do życia. Pewnie wydaje jej się, że podjęła dobrą decyzję. Pewnie wie, że to będzie najgorsza decyzja. Pewnie czuje, że czeka ją wiele godzin męczącego myśli płaczu.