poniedziałek


Może to dobry moment na pisanie. Pomiędzy zniknięciem, a pojawieniem się. Już czekam na nowe życie, a tak tęsknię za starym. Tęsknię za czymś, czego nie umiem nawet określić. Pewnie tego nie ma, ale gdy sobie to wyobrażam jest lepiej i prawie tak, jak by było. Prawie jest obok mnie i prawie czuję jego zapach. Gdy się tu pojawi, już nie będzie tak łatwo: już nie będę umiała sobie wyobrażać, że jest skoro był, a go nie ma i nie będzie. Może niech nie pojawia się wcale?

piątek

"It's all good news now
 Because we left the taps"


rozpaczliwie czerpane ciepło z innego ciała
nie wie jak to nazwać
cisza mówiła wszystko

środa

- zmieniłam nogi z głową w łóżku i teraz wydaje mi się, że tu nigdy nie spaliśmy. łatwiej. 
- spaliśmy z każdej strony mojego łóżka. wcale nie łatwiej. 
"Panie! Panie! Ja tu nic nie widzę, toż to głupie to babsko jest. Nic nie robić, tylko brać dupę w troki i sperdalać!"

I właśnie tak powinieneś był zrobić parę tygodni temu.
I nie będzie smętnie, ani czule.

wtorek

nie zmyłam makijażu na noc - mam depresję
kropka
ach! zapomniałam Ci powtórzyć, że chciałabym spędzić z Tobą pół życia.

poniedziałek

parę sentencji na dziś: nieważne, z czym Ci się kojarzę, ważne, że się nie mogę uczyć przez Ciebie. przeżywasz to jak nastolatka, więc brak Ci doświadczenia. chcesz pogadać, polepsza Ci się, gdy odłożysz słuchawkę, będzie jeszcze gorzej. gówniane te sentencje na dziś. może taki to dzień.
znikam(y)

środa

chcę, żeby mnie ktoś przytulił albo opierdolił. chcę reakcji emocjonalnych.
już widzę, jaki dramat będzie za tydzień, naprawdę nie wyobrażam sobie siebie bez tego czegoś
w ten oto, kurwa, sposób dowiedziałam się, że już nie mam o czym myśleć, że nie mam się z czego cieszyć. dowiedziałam się, że mój czas się skończył w piątkową noc. teraz, kurwa, chociaż wiem, że nie mam na co czekać i z czego się cieszyć. teraz, kurwa, wiem, że już tego nie będzie nigdy więcej, że już straciłam wszystko, o czym myślałam: "pragnę".

wtorek

dobrze, że zadzwoniła, bo było mi już zimno
mam dosyć wiadomości, informujących głosów, narzucania mi reklam, obrazów i świateł, haseł drukowanymi literami, ulotek, torebek, świstków, biletów, napisów, ekranów, głośników, kamer, uśmiechów bielszymi zębami, kasłania, śmieci, smrodu, tramwajów i zbliżającej się nieobecności

poniedziałek

siedząc i rozmyślając nad ciszą, nie wiem, jak do niej doszło
trochę boję się jej wybuchu, a trochę boję się ciszy, bo już przyzwyczaiłem się do hałasu
ej mała nie smęć!
nawet nie jestem ciekawy, czy lubi chodzić na spacery, czy lubi słuchać szumu wiatru i spadających liści...

chcę tylko nauczyć się każdego zapachu jej ciała








 a ona zadzwoniła, żeby porozmawiać

niedziela

tak tu we mnie spokojnie i nic się nie dzieje. to prawie błogi stan, ciekawe czy oznacza rezygnację i bezczynność czy delikatne ukojenie, już nawet nie mam ochoty zastanawiać się nad znakami przestankowymi
nie ma dla mnie znaczenia czy idę, czy stoję, czy mnie nie ma, nie ma znaczenia dokąd gnają słowa, czy może płyną lub czy ich nie ma
to jednak dalekie od ukojenia

ona mi powiedziała, że ukojenie nie nadejdzie, ona mi powiedziała, że mnie pragnie, że chce ze mną żyć, że chciałaby móc mnie kochać i spędzić ze mną jeszcze mnóstwo czasu, że chce chodzić brzegiem rzeki i spoglądać ze mną na przestrzeń nad polami, powiedziała, że chciałaby umieć być ze mną, lecz nie ten czas
nie ten czas, po raz kolejny: nie ten czas

mój czas dla niej już minął

od k.
kiedyś jej wspomnienie będzie ukojeniem?

sobota

"I dream a nation of you (whoa! whoa!) A new utopia for you to live in"

i widzisz, jak te przygotowania wyglądają. przygotowuję się do życia z tobą bez ciebie. może tylko kolejność tego wszystkiego miała być inna. 


a między tobą a mną jest tylko koniec.
nie wierzę w ciebie, bo nie chcę się pogrążać
nie ma już żadnego zejścia
nawet te schody kończą się ścianą
dużo większą niż ja, nie umiem jej całej obejrzeć
czuję, że ogarnia mnie klaustrofobia
czuję, że tak wygląda dekadentyzm
czuję o wiele więcej niż w całym poprzednim życiu
każde nasze spotkanie jest skrajne i skrajnie wyczerpujące
wysysasz ze mnie energię, a ja regeneruję się bardzo długo
zastanawiam się, czy po ostatnim spotkaniu jeszcze będę w stanie się naładować
może będę musiała cały czas chodzić z kablem i podłączać się do sieci na każdym rogu w tym nowym kraju, w którym nikt na mnie nie czeka, a to wciąż będzie łódź
może nie będzie już dla mnie powrotu do życia, bo za każdym razem słyszę od ciebie stygmaty
wszystko, co mówisz rani
pytałeś, czy mam czasem ochotę zrobić sobie fizyczną krzywdę
mam ogromną, dzięki tobie każde nasze spotkanie zamienia się w moją autodestrukcję
krew cieknie mi po szyi i plecach, czuję każdą kroplę wypływającą z dziur w moim ciele
czasem, gdy widzimy się dłużej, dziury przechodzą na wylot i czuję przeciąg
to może dlatego się przeziębiłam?

whoa! whoa!
jeszcze kilka dni i znikniesz z mojego słownika

piątek

zbyt emocjonalnie tu, trzeba się najebać
kiedy cię zobaczę powiem: "cześć", czy "your's or my place?"

środa

Szczególnie lubię zatapiać się w wannie.
popsuły się myśli na lepsze

poniedziałek

w sumie to nie chciałam go ubrudzić tym tuszem. wcale nie chciałam, żeby mnie widział w takim stanie. stało się. trudno. teraz wiemy więcej, niż byśmy chcieli wiedzieć. właściwie nie wiem, czego chcę. chciałabym to wiedzieć, a wydaje mi się, że nie chcę widzieć go ostatni raz.

sobota


Rozchwianie emocjonalne charakteryzuje częsta zmiana nastrojów. Znam dwa znamienne przykłady: ciebie i mnie. Ja jestem rozchwiana tuż po rozstaniu z Tobą. Nie wiem wtedy, w co włożyć oczy, na czym zawiesić ręce. Ty jesteś rozchwiany przy mnie. Wkurwienie, smutek, radość oto jakie wywołuję w tobie emocje.
Napięcie jest niewyobrażalne, już nie umiemy z siebie korzystać. Marnujesz czas, którego pozostawiam ci tak mało.

piątek

Jestem szczęśliwa, że przepełnia mnie ten smutek.

wtorek

I Feel Better


Bardzo lubię jasne sytuacje. Tu nic nie jest jasne. Wkurwienie sięgnie zenitu za tydzień. Jeszcze przez chwilę poprzytulamy się, szepniesz mi na ucho parę kłamstw i się rozstaniemy. Dlatego, że ja umiem doskonale kłamać i Ty też. Dlatego za parę miesięcy przytulę się i powiem: "nic nie było". Dlatego już się nigdy do Ciebie nie przytulę. Przecież to powinno być takie jasne.
Sen, sen... Chcę się nie budzić. Tylko we śnie jestem bezpieczny. Prawda, że jestem?

niedziela

"Obudź się i z nami chodź, skończyła się już noc."



W takim razie, muszę zacząć pisać. Znów. Czuję jakbym nie miał nic do powiedzenia, a chcę nie przestawać mówić. Głównie o sobie i o niej. Chciałbym jej to wszystko powiedzieć. Spędziłem z nią jeden dzień, i każdego dnia nie wierzę, że to ona leżała obok. Każdego dnia, zastanawiam się, czy ona istnieje. Powiedziała mi, że jej nie ma, że gdy wyjadę, ona zniknie, a mnie się będzie wydawało, że miałem niepowtarzalny sen. Już nie wrócimy do siebie nigdy, tylko nocami będę wierzył, że istniała, a ranki zasnują jej obraz chmurami. Odczuwam strach, szczególnie przy niej, gdy ją przytulam i całuję, gdy uprawiam z nią seks. Strach, który pozwala mi zrozumieć, że ona ma rację, że ona nie istnieje. Wymyśliłem ją, śnię o niej cały czas i już się nie budzę. Zostaje mi tylko ciemność i ten strach z piosenki, który się chowa za moją głową. Wszystko się zlewa i czekam na jej oczy. Nie powiem jej niczego, bo niczego nie jestem pewien, a najmniej siebie. Boję się też że to mnie nie ma i żyję tylko w jej głowie, kiedy o mnie zapomni przestanę być.