wtorek

 jedziemy po krawędzi, a właściwie to już poza nią. całe życie mi się wszystko udawało, takie cholerne szczęście. nadszedł czas powiedzenia mu do widzenia, a może żegnaj i zmierzyć się z rzeczywistością.

poniedziałek

Być może nie nadajemy się na siebie. Może powinnam się zająć opisywaniem tego, co się robi a nie tego, co się czuje. Skoro oboje doszliśmy do wniosku, że na związki się nie nadajemy... teraz jestem tylko w minusie i będę próbować zjeść siebie i oddać się zewnętrzu. Bez uczuć. Już próbowałam i nic z tego nie wyszło tylko problemy. Ciekawe, ile razy jeszcze będę musiała próbować, żeby się przekonać, że to wszystko naprawdę nie ma sensu. Nie chcę wracać do siebie wtedy, na pewno się nie uda, ale będzie łatwiej, gdy znikniesz. Wszystko się zjebało parę lat temu, może później. Tego nie umiałam słuchać. To były najcięższe słowa, jakich musiałam słuchać, słuchać, słuchać... To powinien być klucz do związku słuchać i rozumieć. Banał niby, ale...
Zastanawiam się tylko czyja to była wina. Moja, gdy cię nie zatrzymałam? Twoja, gdy stałeś się nie do zniesienia? A może na odwrót. Ja zawsze i tak będę miała pretensje do nas, bo to nie miało sensu.
Myślę, że wciąż na nic nie umiem się zdecydować. Motyw ten mnie męczy już.
przeczytałam dziś za dużo mądrych słów, napełniłam sobie głowę sentencjami i nie wiem, co myśleć o życiu.
w takim razie bądź na tyle mądry, żeby pozwolić odejść, bo podobno jeśli kochasz naprawdę to dasz jej wolność, aby była szczęśliwa. nie wiem. pewnie nie kochałam tak mocno, bo nie dałam się zwariować. nie dać się zwariować? tak się mówi. ja jak zwykle pozostałam racjonalnie zimna. a seks można mieć z każdym.

dziwię się tylko, że ona tak długo pozostawała ślepa na to co robił. na to jak wygląda ten związek. dziwię się, że jej mocny charakter zatracił swoją literkę c. dziwię się, że pozwoliła sobie się poświęcać, tłumaczyć siebie, oddawać duszę i ciało. dziwię się, że wierzyła i że zmieniła poglądy. że chciała go uszczęśliwić. dziwię się, że nie wiedziała, że jeśli on miał ze sobą problemy to "i can't help you if you won't help yourself". to dlatego chciała a on nie rozumiał. a no. nie rozumiał, bo sam sobie nie umiał pomóc. może potrzebował tej pomocy od niej. może.... ale to już nikogo nie obchodzi.
podobno wykorzystujemy tylko niewielki procent możliwości naszego mózgu... ja dziś wykorzystałam wszystko.
t/jak to jest, że ludzie zawsze sprawdzają granice ich i innych
wytrzymałości
dostępności
tolerancji
uprzejmości
bliskości
dotykalności
samotności
a czasem zaufania

niedziela

to jest pomieszanie zmysłów: mówisz wyraźnie, ale nikt Cię nie rozumie. nikt dlatego, że jedyna osoba, która powinna była zrozumieć nie chce, nie umie i nie musi. ja też nie muszę i uważam, że mam charakter mocno chroniący mnie przed głupotą. dobrze, że jednak mnie wychowali na rozpieszczoną egoistkę przynajmniej mechanizm samoobrony mnie nie zawodzi. zawsze się włącza. czasem trochę za późno, czasem za wcześnie, ale działa. swoją drogą ciekawe, że posiadam tę zdolność. swoją drogą każdy powinien go mieć. albo nikt.

zastanawia mnie, że czując to wszystko, co mam w głowie, umiem pięknie się kryć i zasłaniać twarz przed każdym, kto mógłby to wykorzystać.


jedyne, co wiem teraz na pewno, to że muszę się sama na własnej skórze i korze przekonać, że miałam rację lub nie. sprawa staje się trudniejsza, gdy w grę wchodzą uczucia i brak obiektywizmu, ale ja nie jestem już subiektywna. wygrałam obiektywizm jakiś czas temu obserwując ludzi.

słyszałam obietnicę przyszłości, teraz nie rozumiem fenomenu przeciwieństw: kochasz albo nienawidzisz. a nie, nie tak miałam napisać, powinno być, że teraz rozumiem. ale to jest przykład, jak mi życie miesza w głowie. też chcę aby nie było to wszystko takie bliskie ale stało się. i nie chcę stawiać już przecinków ani kropek ani wielokropków wszytko powinno być tak powiedziane żeby nic więcej już nie było potrzebne kropka
-coś ci się stało?
-a nie, tylko zakochałem się w przyjaciółce.

jakoś tak bez wyczucia, nie?

czwartek

czytasz to coś o miłości i aż ci się nie chce.
żyć samemu, liczyć na siebie, nie chcieć widzieć ludzi.
podobno tak się nie da i nie jest najlepiej, tak mi powiedziałaś.
mnie to nie obchodzi i właśnie tego chcę, bo nie mam.
zawsze mi brakuje tego, czego nie mam.
chcę być sama i skakać stąd tam.
a gdzie ty się znajdujesz?
pewnie tam, dlatego tu
nie ma już nikogo
by pokochać
tak mocno
mnie
jak
ty

niedziela

i jakoś się nie umiem na siebie zdecydować

sobota

(nie)wiarygodnie (nie) można się (nie) czepiać, gdy ktoś (nie) postępuje tak jak ty

wiadomo, że nie zrozumiesz tego, co tu robię
nie zrozumiesz życia, ludzi, zachodu słońca i zgubionego czasu
nie pojmuję, jak mogę to znosić tyle czasu
a w Turcji mówią, że nie można żyć tylko seksem i imprezami.


nie oddasz tego czasu nikomu i nikt nie będzie wiedział, jak się tu żyje
widzisz ludzi odjeżdżających i tych, którzy zostają
planujesz z minuty na minutę i nie dbasz o siebie
chcesz czerpać ze wszystkiego, co ciepłe i małe
 



szumu fal i siedzenia na kamieniach z człowiekiem, którego wcześniej nie znałeś, a stał się jednym z najbliższych, potem wracasz do domu oczywiście nowego, którego za jakiś czas już nie nazwiesz domem, tylko ludzi w nim rozrzuconymi po świecie. nie będziesz wiedział, że to przeżyłeś i tylko obudzisz się w zimnym kraju z niesmakiem po najlepszym śnie.


i śmiejesz się z tych samych rzeczy, i wydajesz dziwne dźwięki, i bijesz się w przedpokoju, i masz coś zawsze z tyłu głowy, bo masz inne życie, które będziesz musiał mimo wszystko kontynuować. dopadnie cię depresja i nie będziesz umiał znaleźć niczego podobnego, zmienisz się nie do poznania, ani nie do łodzi. zostanie ci już na zawsze ten okropny ekran komputera w oczekiwaniu na obecność tego, co przeżyłeś i za wszelką cenę będziesz dbał o swoją obecność w tym domu na świecie, który będzie już najbliższym. a ci, których zostawiłeś na tak długo nie będą cię rozumieli i nigdy nie przestaną się dziwić. a ty też będziesz się dziwił tą wyrazistą namiętnością zostawioną w domu, który przestanie istnieć, ale będzie trwać.


Potem będziesz wyjeżdżać i spotykać się w różnych miejscach z domem, a twoje życie codzienne tego i tak nie zrozumie, więc nie będziesz nawet mu niczego tłumaczył. Będziesz sobie tylko pozwalać na krótką namiętność, w krótkim czasie, w dalekiej odległości.
Are they real?